Tomasz Wandas, Fronda.pl: Wszyscy pamiętamy, że już w latach osiemdziesiątych ostrzegała Siostra przed zagrożeniami związanymi z „obcymi misjonarzami”, którzy masowo zaczęli nawiedzać Polskę. Proszę mi powiedzieć dlaczego wiara tym ludziom jest zła, (pytam konkretnie o Hare-Krysznę i wiarę w reinkarnację). Z czym, czy z jakimi konsekwencjami musielibyśmy się liczyć uznając ich wiarę?

S. Michaela Pawlik: Konsekwencję wynikającą z wiary w reinkarnację można łatwo wypunktować: wiara w reinkarnację niweluje sens wiary w Odkupienie, zmartwychwstanie i odpuszczenie grzechów, w przekonaniu, że dusza dochodzi do zbawienia  przez biologiczne odradzanie się. Wiara w reinkarnację zaprzecza prawdzie, że łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna – tym samym zaprzecza wartości Sakramentów świętych. Zaprzecza również prawdzie, że „postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd”. W świetle wiary w reinkarnację zanika szacunek dla ludzi cierpiących i ciężko pracujących, uważanych za „winowajców” - obciążonych winą (karmą) z poprzednich wcieleń. Wiara w reinkarnację prowadzi do obojętności na wszelkie ludzkie nieszczęścia, które traktowane są jako proces oczyszczający z karmy, konieczny do przejścia w lepsze ciało. Czyny miłosierdzia niosące pomoc cierpiącym, traktowane są jako szkodliwe -  hamujące proces oczyszczania się z karmy, a tym samym opóźniające szansę przejścia duszy w lepsze ciało. W świetle wiary w reinkarnację ciała ludzkie, jak i zwierzęce, nie mają wartości, gdyż są one tylko przemijającymi formami wędrujących dusz; więc można je dowolnie używać, np. do różnych eksperymentów. Życie ludzkie i zwierzęce ma tę samą wartość, jako kolejne formy cielesne tej samej doskonalącej się duszy.

Negatywnych skutków widzę, że jest sporo…

Ale to nie wszystko, występuje też zacierana się poczucie osobowości i godności człowieka, gdyż w świetle wiary w reinkarnację każda istota żywa jest anonimową duszą, przyjmującą rozmaite cielesne formy: ludzkie, zwierzęce czy roślinne. Wiara w reinkarnację jest przyczyną niesprawiedliwości społecznej, gdyż ludzie z najniższych klas społecznych są pogardzani i dyskryminowani, w przekonaniu, że są oni wcieleniami zwierzęcych dusz; natomiast ludzie z wyższych warstw są uprzywilejowani, aż do kultu tych, których uznaje się za osoby boskie. Osoby uznawane za wcielenia boskie mają nad innymi władzę absolutną (boską), ponad którą nie ma wyższej instancji, co prowadzi do ich całkowitej swawoli.

Do czego może prowadzić w szerszym sensie wiara w „wędrówkę dusz”?

Wiara w reinkarnację jest drogą do rasistowskiego totalitaryzmu. Dowodem tego jest program światowych przemian, jaki wytycza dziś anonimowy „mistrz Maitreya” , który ma już licznych zwolenników i czcicieli uznających go za „boskiego nauczyciela świata”, a nawet za osobę boską.  Tytuł „Maitreya wskazuje na to, że jest on głową hierarchii okultystycznej,  nawiązującej do tybetańskiego kultu Buddy-Maitreyi jako personifikacji maitri („maitri” – „kosmiczna energia” miłości, współczucia). Głoszona przez Maitreyę wiara w reinkarnację w interpretacji buddyjskiego okultyzmu prowadzi do rasizmu w pseudo-religijnej postaci.  Okultystyczny rasizm, który dzieli ludzkość na posiadaczy różnych dusz, odwołujący się do subiektywnych: psychicznych, ezoterycznych czy wizjonerskich doświadczeń boskości i reinkarnacji, jest groźniejszy, niż inne jego formy, gdyż niemożliwa jest jego weryfikacji na drodze obiektywnej, empirycznej nauki.

Od tego typu praktyk, do okultyzmu pozostaje jeden krok. Czym natomiast jest właśnie czysty okultyzm, z jakimi konsekwencjami wiąże się praktykowanie go?

Poza niebezpieczeństwem w/w konsekwencji wiary w reinkarnację, dla nas okultyzm jest szczególnie niebezpieczny, ponieważ prowadzi do utraty więzi z Jezusem Chrystusem. Wyznawcy okultyzmu głoszą fałszywy światopogląd, szerzą deprawujące praktyki, magią zastępują sakramenty święte i zamiast autentycznego mistycyzmu, wprowadzają „błędne sposoby modlitwy nie mające nic wspólnego z Bogiem (...), służące autoafirmacji i instrumentalizowaniu boskości dla realizowania egoistycznych celów...” . Z obserwacji wynika, że ci, którzy przyjmują poglądy sprzeczne z wiarą katolicką, powoli stają się jej przeciwnikami i dochodzą do apostazji, a tym samym narażają się na potępienie.

Czy Siostra też zauważa, że coraz częściej dzieci (czasem nieświadomie, a czasem świadomie) wprowadzane są w okultystyczne zabawy?

Jest to bardzo smutne zjawisko, że dzieci wprowadza się w okultystyczne zabawy. Niestety, zabawy w czary i praktyki magii do niczego dobrego nie prowadzą. Hamują one rozwój intelektualny dziecka oraz deprawują jego strefę uczuciową: potęgują egoizm, agresję, i zmysłowość, a w sferze duchowej niszczą świadomość świętości Boga. Naturalny zmysł wiary, który u zdrowego, rozumnego człowieka nastawiony jest na szukanie obiektywnej prawdy i ukierunkowany jest ku Bogu, zostaje zwichnięty poprzez uleganie zmysłowym iluzjom, które wytwarzają bluźniercze wyobrażenie boskości i złudny obraz Wszechświata.

Dobrze, ale zapomnieliśmy o jednym ważnym wątku, który pojawił się przy pierwszym pytaniu. Kryszna..

Kryszna , według relacji jego czcicieli, był avatarą (czyli cielesną formą) Wisznu – bożka płodności, urodzajów i witalnych sił w przyrodzie (tak, jak biblijny Baal. Pochodził z książęcej rodziny, ale od dziecka wychowywał się w rodzinie pasterskiej i pasał bydło. Pośród pasterzy wyróżniał się niebywałą urodą i nadludzkimi zdolnościami. Na przykład, już jako dziecko tak „cudownie” wykradał wieśniaczkom śmietanę i sery, że nikt go na złodziejstwie nie mógł złapać. Jako młodzieniec odznaczał się tak nieprzeciętną siłą, że na małym palcu lewej ręki podniósł górę Gowardhanę. Dzięki swej nieprzeciętnej urodzie, Kryszna stał się obiektem miłości nie tylko kobiet. Miał on wybitne zdolności uwodzicielskie - żadna z kobiet nie mogła się mu oprzeć. Jego dodatkową atrakcyjną cechą była zdolność budzenia „miłosnych wibracji” w sercach gopi (kobiet z miejscowości Gokula), gdy w księżycową noc grał na flecie. Toteż w młodości miał wiele romansów z „gopi”, które były żonami i córkami pasterzy.  Poza tym, swą boską moc wykazywał, gdy, bez trudu pokonywał najgroźniejsze demony, zabijając ich wcielenia. Był bardzo dzielny, prowadził wiele walk. Podczas domowej bitwy dwóch bratnich plemion był woźnicą i doradcą dowódcy wojsk Pandawów, przeciwko wojsku Kaurawów. Dzięki wskazówkom Kriszny Pandawowie odnieśli w bitwie zwycięstwo. Gdy w kraju Jadawów panował okrutny król Kansa, Kryszna go zabił i objął po nim władzę. Jako mężczyzna wyróżniał się nadludzką, boską mocą witalną – miał wiele kochanek oraz 16100 żon i 180000 synów(!). Chociaż każda żona miała swój pałac, Kryszna bywał obecny jednocześnie u kilku z nich, co wyznawcy Kryszny cytują jako dowód jego wszechobecności. Jako król dawał podwładnym dużo swobody. Z czasem nie mógł utrzymać dyscypliny w swoim królestwie, więc go zniszczył i rozpoczął życie pustelnicze w lesie. Gdy siedział w głębokiej zadumie, jakiś łowca myśląc, że wytropił jelenia, wypuścił strzałę i okazało się, że zabił Krysznę, który nie zmartwychwstał...

Dziękuję za rozmowę.