„Komisja Europejska decydując się na skargę sądową z żądaniem unieważnienia przez europejski Trybunał polskiej reformy wymiaru sprawiedliwości, stworzyła precedens o historycznym znaczeniu. Dała sędziom sygnał politycznego przyzwolenia na takie działanie, które nie liczy się już z traktatowymi podziałami kompetencji, za to oczekuje postawienia pod ścianą rządu, którego dalsze istnienie nie jest akceptowane na szczytach Unii” – uważa Jan Maria Rokita.

„Śmiem sądzić, że Trybunał od dawna czekał na taką okazję. Po raz pierwszy bowiem, plan wykazania jakiemuś państwu członkowskiemu, iż całe jego prawodawstwo odtąd będzie politycznie nadzorowane przez Unię, niezależnie od tego, co napisano w obu traktatach, tym razem okaże się skuteczny. Dla wymarzonego przez sędziów i postulowanego od dawna przez tzw. Komisję Wenecką przekształcenia Europy w „demokrację jurysdykcyjną”, byłby to krok prawdziwie milowy” – napisał Rokita dla Tygodnika TVP.

„Jednak rzeczą drugą, i wcale nie mniej ciekawą, są przemiany samych instytucji europejskich, które – co widać na pierwszy rzut oka – działają dziś wobec jednego (na razie) z krajów członkowskich w sposób, w jaki nie tylko nie mogłyby działać jeszcze dekadę temu, ale nawet nikt zgoła, albo naprawdę mało kto, mógłby dekadę temu przypuścić, iż za niedługi czas tak właśnie będą działać. Niemal nie sposób było wówczas wyobrazić sobie, że jakaś pani sędzia, działając w imieniu europejskiej judykatury, ścigać będzie z wielką determinacją i skutecznością jedno państwo pod najróżniejszymi pretekstami politycznymi, nakładając nań jednoosobowo sankcje finansowe, bez jakiegokolwiek, choćby śladowego, upoważnienia do takich kroków w którymś z dwóch europejskich traktatów” – stwierdził były kandydat na premiera z ramienia PO.

„Dlatego główną ideą ustrojową traktatu było zapewnienie hegemonii liderom najsilniejszych państw, co umożliwić miała koncentracja władzy w Radzie Europejskiej. Praktycznym tego efektem stała się tak dobrze nam znana z lat późniejszych Europa ręcznie zarządzana, zwłaszcza podczas kryzysów, przez Angelę Merkel, dla lepszego szyku dobierającą sobie czasem do pomocy kolejnych, politycznie coraz słabszych (wraz ze słabnięciem Francji) lokatorów Pałacu Elizejskiego” – napisał Rokita.

 

ren/tygodnik.tvp.pl