Koniec kadencji szefa Rady Europejskiej nie musi oznaczać końca kariery Donalda Tuska w Brukseli. Okazuje się, że za pięć lat, gdy były premier RP, według polskiego ustawodawstwa będzie już emerytem, może uzyskać kolejną intratną posadkę w strukturach unijnych. 

Jak podaje RMF FM, powołując się na przecieki z Brukseli, Tusk jest przymierzany do stanowiska szefa Komisji Europejskiej. Były premier RP miał być poważnie brany pod uwagę jako następca Jeana-Claude'a Junckera. Mówiono o tym już na początku lipca, 

„Dla rządu PiS istniało wówczas poważne ryzyko, że kładąc wszystkie karty przeciwko Timmermansowi, nie zdoła zablokować Tuska. Było to na zasadzie "nie chcecie Timmermansa, no to macie Tuska"”-przekonuje rozgłośnia. Warto dodać, że tym rewelacjom zaprzeczał jednak sam Jean-Claude Juncker. Brukselskie źródła przekonują jednak, że jeżeli Tusk zostanie szefem Europejskiej Partii Ludowej (a wiele na to wskazuje) i „ją wzmocni oraz zjednoczy, to za 5 lat jest już murowanym kandydatem chadecji na szefa Komisji Europejskiej”. Nowy lider EPL ma być wybrany 20 listopada na kongresie w Zagrzebiu.

Przypomnijmy, że były premier wczoraj podjął decyzję, że nie będzie kandydował w wyborach prezydenckich. Niektórych sympatyków opozycji bardzo to zabolało. Dziennikarka Hanna Lis stwierdziła np., że Tusk "stchórzył".

„Kilka lat temu wybrał apanaże. Teraz stchórzył. Nazwijmy rzeczy po imieniu. Historia osądzi”-napisała na Twitterze. 

yenn/RMF FM, Fronda.pl