W wydawanym w USA konserwatywnym magazynie „National Interest” ukazał się artykuł o historii, ale też o nowym porządku świata autorstwa Władimira Putina. Ukazanie się takiego tekstu zapowiadał on już od dość dawna. Tezy w nim zawarte nie są wielkim zaskoczeniem, ponieważ wpisują się w rosyjską dezinformację oraz wybielanie zbrodni Związku Sowieckiego.

Sporo miejsca Putin poświęcił Polsce, artykuł natomiast jest napisany w taki sposób, że przeciętny czytelnik nie znający historii przeważnie odnosi wrażenie, że to właśnie Polska była winna „rozpętania II wojny światowej”.

Ponadto Putin chwali każdego, łechce ich podniebienia, po to tylko, żeby zdobyć przychylność przeciwko Polsce. Putin broni w nim Niemiec jako pokrzywdzonych przez traktat Wersalski, który – według Putina – wywołał wiele kontrowersji i konfliktów.

Jak możemy przeczytać we wstępie:

- Prezydent Rosji oferuje kompleksową ocenę spuścizny II wojny światowej, argumentując, że „dzisiaj europejscy politycy, a zwłaszcza polscy przywódcy, chcą zamiatać zdradę w Monachium pod dywan. Zdrada w Monachium pokazała Związkowi Radzieckiemu, że Zachód kraje zajmowałyby się kwestiami bezpieczeństwa bez uwzględnienia swoich interesów .

Dalej Putin pisze:

- W wyniku zdrady monachijskiej, w którą oprócz Hitlera i Mussoliniego zaangażowani byli przywódcy brytyjscy i francuscy,Czechosłowacja została rozebrana za pełną Zgodą Ligii Narodów. Chciałbym przy tym zauważyć, że w przeciwieństwie do wielu innych przywódców europejskich w tym czasie, Stalin nie zhańbił się spotkaniem z Hitlerem, który był znany wśród narodów zachodnich jako dość szanowany polityk i który był mile widzianym gościem w stolicach europejskich.

Kolejna jego teza mówi o rozbiorze Czechosłowacji przez Polskę, nie wspomina natomiast o zajęciu terenów Śląska przez Czechów po I Wojnie Światowej, pomimo plebiscytu korzystnego dla Polski. Według Putina Związek Sowiecki próbował tej tragedii oczywiście zapobiec. Nie bardzo jednak wiadomo, jak.

Kolejna teza Putina brzmi:

- Dziś politycy europejscy, a w szczególności polscy przywódcy, chcą zamieść monachijską zdradę pod dywan. Dlaczego? Fakt, że ich kraje kiedyś złamały swoje zobowiązania i poparły zdradę monachijską, a niektórzy z nich nawet uczestniczyli w dzieleniu się [Czechosłowacją], nie jest jedynym powodem. Innym powodem jest to, że są zażenowani, gdy przypominają sobie, iż w tych dramatycznych dniach 1938 roku Związek Radziecki jako jedyny stanął w obronie Czechosłowacji

I dlaje pisze:

Naiwnością było wierzyć, że Hitler, po zakończeniu spraw z Czechosłowacją, nie będzie wysuwał nowych roszczeń terytorialnych. Tym razem roszczenia te dotyczyły jego ostatniego wspólnika w rozbiorze Czechosłowacji — Polski. Tutaj jako pretekst ponownie wykorzystano spuściznę Wersalu, a zwłaszcza losy tzw. korytarza gdańskiego. Winę za tragedię, jakiej doznała wówczas Polska, ponosi w całości polskie kierownictwo, które utrudniło zawiązanie sojuszu wojskowego między Wielką Brytanią, Francją i Związkiem Radzieckim i polegało na pomocy swoich zachodnich partnerów, wrzucając własny naród pod lokomotywę hitlerowskiej maszyny zniszczenia.

A tak tłumaczy Putin agresję na Polskę 17 września 1939 roku w wyniku paktu Ribbentrop-Mołotow:

- Niewielu wie dziś, że zaraz po ataku na Polskę, na początku września 1939 r. Berlin wielokrotnie i zdecydowanie wzywał Moskwę do przyłączenia się do akcji zbrojnej. Przywództwo radzieckie zignorowało jednak te wezwania i planowało jak najdłużej unikać angażowania się w dramatyczne wydarzenia. Dopiero gdy stało się całkowicie jasne, że Wielka Brytania i Francja nie zamierzają pomagać swojemu sojusznikowi, a Wehrmacht może szybko okupować całą Polskę i w ten sposób pojawić się na podjeździe do Mińska, Związek Radziecki postanowił rano 17 września wysłać oddziały Armii Czerwonej na tzw. Kresy Wschodnie, które obecnie wchodzą w skład Białorusi, Ukrainy i Litwy. Nie było żadnej alternatywy. W przeciwnym razie ZSRR stanąłby w obliczu poważnie zwiększonego ryzyka, ponieważ stara sowiecko-polska granica przebiegała tylko w odległości kilkudziesięciu kilometrów od Mińska.

Co więcej Stalin był na tyle „łaskawy”, że nie poszedł dalej:

- Powiem tylko tyle — we wrześniu 1939 r. kierownictwo radzieckie miało możliwość przesunięcia zachodnich granic ZSRR jeszcze dalej na zachód, aż do Warszawy, ale nie zdecydowało się na to.

 

mp/nationalinterest.org