Niedawno dowiedzieliśmy się o wielkim sukcesie polskiego koncernu, który staje się światowym gigantem. Chodzi o fuzję Lotosu i Orlenu, na którą zgodę wyraziła Komisja Europejska. Oczywistym jest, że polski sukces godzi w interesy pewnych państw. Okazuje się jednak, że również niektóre siły polityczne w Polsce mają zastrzeżenia odnośnie tego projektu. O sprzeciwie Konfederacji wobec fuzji mówił w rozmowie z Grzegorzem Kowalczykiem dla portalu dziennik.pl Krzysztof Bosak.

- „Ocena wielu ekspertów i moja jest taka, że na tych warunkach to nie jest żadna fuzja, lecz rozbiór Lotosu, oznaczający jego połowiczną prywatyzację dla kapitału zagranicznego. Resztę tego majątku przejmie Orlen, który ma jeszcze zapłacić za tę niekorzystną operację ze swojej kieszeni. Na tych warunkach, ta operacja jest skrajnie szkodliwa” – przekonuje polityk.

To działanie na niekorzyść skarbu państwa - zarówno w zakresie dywidend, poziomu rynku detalicznego, jak i kontroli rynku hurtowego. Ta operacja nie jest racjonalna biznesowo i szkodzi państwu” – dodaje.

W rozmowie z Krzysztofem Bosakiem, red. Grzegorz Kowalczyk zauważa, że słabość polskich koncernów energetycznych leży w interesie Rosji:

- „Szafowanie argumentem o rosyjskich wpływach w Konfederacji można odwrócić. Moim zdaniem to obecny plan rządu może nas narazić na większe wpływy Rosji. To bowiem polityka obecnych władz może doprowadzić do wejścia na nasz rynek niemieckiej odnogi Rosnieftu. On z pewnością będzie zainteresowany aktywami strategicznymi, które Lotos będzie musiał odsprzedać. Wzbudzi też pewnie zainteresowanie węgierskiego MOL, który ze względów zaopatrzeniowych jest dziś zależny od Rosji” – broni się jeden z liderów Konfederacji przed zarzutami o prorosyjskość ugrupowania.

kak/dziennik.pl