Ideologia LGBT jest groźnym zjawiskiem trudnym do opanowania, bo fałszuje rzeczywistość. Mówi, że równo powinniśmy traktować związek małżeński kobiety i mężczyzny i związek np. gejowski. A przecież jest istotna różnica między tymi dwoma związkami. Już pomijam fakt grzechu, już pomijam fakt sprzeczności z prawem naturalnym itd. (…) Związek małżeński kobiety i mężczyzny ma funkcję prokreacyjną, której nigdy nie będzie miał związek gejowski czy związek dwóch pań - mówił prof. Przemysław Czarnek.

Wojewoda lubelski podkreślił, że będąc chrześcijaninem pełniącym funckje publiczne, sytuacja jest dla niego bardzo prosta, wręcz zero jedynkowa. Jego działania muszą być zgodne z wyznawaną wiarą.

To przecież wyznajemy wszyscy, którzy praktykują wiarę, chodzą do kościoła i modlą się o to, żeby nam się wiary przymnożyło, bo przecież wiarę trzeba pielęgnować, trzeba ją rozwijać, trzeba ją ćwiczyć. Powtarzamy to nawet każdego dnia. Gdy modlimy się na początku Mszy św. to mówimy „spowiadam się Bogu wszechmogącemu, że bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem”. Jeżeli byśmy przyjęli zasadę taką, że w życiu prywatnym dobrze, tam gdzieś w kącie się pomodlimy i tego Pana Boga wysłuchamy albo go o coś poprosimy (…) a później w życiu publicznym – a każdy z nas w jakiś sposób w tym życiu publicznym uczestniczy – będziemy ateistami i tego Pana Boga sobie zostawiamy z boku i nie postępujemy według zasad, które są określone w Piśmie Świętym, w Dziesięciu Przykazaniach Bożych, to nie jesteśmy chrześcijanami - tłumaczył polityk.

Albo będziemy stać po stronie prawdy, którą dzięki Panu Bogu znamy, bo nam została objawiona, poznajemy ją i zgłębiamy cały czas, praktykując naszą wiarę i rozwijając ją i będziemy stawać po stronie prawdy, mówić jej „tak” i mówić „nie” kłamstwu i fałszowi, a jeżeli będziemy w środku i będziemy milczeć w obliczu zła, milczeć w obliczu kłamstwa, milczeć w obliczu fałszu, robić dobrą minę do złej gry i mówić, że nic się nie stało, a ci to niech sobie maszerują, tamci niech sobie mówią co chcą, a ten to niepotrzebnie to powiedział, bo tylko wywołał sensację i zgorszenie u niektórych, to nie jesteśmy chrześcijanami - dodał.

Polityk zauważył, że jedną z cech łączących marksizm i ideologię gender jest wiara w całkowitą równość. Jego zdaniem to prowadzi nie tylko do chaosu, ale zachwiania pojęcia kłamstwa.

Jeśli mielibyśmy przyjąć założenie, że ponieważ jest jakaś część ateistów – w warunkach Polski to jest mniejszość, jak przynajmniej wynika ze statystyk – i ze względu tylko na tą wąską grupę ateistów wszyscy inni mają się zachowywać jak ateiści, to jest to kłanianie się kłamstwu i fałszowi. To jest równanie zgodne z rewolucyjnymi hasłami „liberte, egalite, fraternite”. To jest takie pojmowania równości jako prymitywnego egalitaryzmu. To nam zresztą serwowała rewolucja francuska, to nam serwowała rewolucja bolszewicka. Mieliśmy z tym do czynienia przez cały okres PRL-u – „czy się stoi, czy się leży, 1000 złotych się należy”. (…) To samo nam się serwuje dzisiaj. Te wszystkie szczytne hasła, które są podnoszone przez grupy ideologów LGBT chodzących po ulicach, na które zareagował ks. abp Marek Jędraszewski, bazują na tym fałszywym pojęciu równości – równości w ujęciu prymitywnego egalitaryzmu „wszyscy jesteśmy tacy sami, wszyscy jesteśmy równi”. Nieprawda - powiedział prof. Czarnek.

Zasada sprawiedliwości społecznej, w której zawiera się ta zasada równości, równości wobec prawa i równości w prawie, jednoznacznie na to wskazuje. Mamy do czynienia ze sprawiedliwością dystrybutywną i komutatywną – dwa rodzaje sprawiedliwości na różnych płaszczyznach. Sprawiedliwość dystrybutywna tam, gdzie mamy do czynienia z relacją pomiędzy zbiorowością i jednostką. Sprawiedliwość komutatywna – pomiędzy jednostkami. Ta dystrybutywna, którą stosuje się zarówno na płaszczyźnie ekonomicznej, jak i kulturowej, obyczajowej, nie polega na równości arytmetycznej, tylko proporcjonalnej. Równość znaczy równość proporcjonalna. To łatwo wytłumaczyć na przykładzie rozdziału środków w fabryce. Nie można zapłacić pracownikom po 1000 zł bez względu na to, ile zrobili, bo wtedy mielibyśmy nierówność - podsumował.