W wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" filozof Zbigniew Mikołejko przyznał, że w wielu krajach Europy istniał silny antysemityzm, o czym jednak obecnie się nie mówi.

Mikołejko w wywiadzie wymieniał takie kraje jak Francja czy Belgia jako te, w których działały dywizje SS złożone z ich obywateli.

"Do dziś zresztą Francuzi nie rozliczyli się z niesłychanej kolaboracji, ze strasznego antysemityzmu i nagminnego donosicielstwa" - stwierdził profesor.

Mikołejko mówił też, że w Polsce nie udało się stworzyć "wspólnej i spójnej" opowieści o czasach wojny i holokaustu, z którą identyfikowałoby się całe społeczeństwo. Zwracał uwagę, że dużą negatywną rolę w tym względzie odegrał Tomasz Gross i jego prace dotyczące Jedwabnego:

"Myślę, że jest w tym duża wina Tomasza Grossa, który z rozmaitych względów zachował się nieodpowiedzialnie i nie jak profesjonalny historyk" - powiedział Mikołejko.

Jak dodawał:

"Gross jest więźniem takich samych stereotypów jak antysemici. Napisał książkę – o rzeczach strasznych i prawdziwych – ale „pod publiczkę” Zachodu".

Jednocześnie Mikołejko zauważał, że w świecie nie mówi się o francuskim, holenderskim, czy jakimkolwiek antysemityzmie, a akcentowany jest rzekomy polski antysemityzm. Jak przyznaje profesor, jest to efekt antypolonistycznych postaw.

Profesor przywołał też anegdotę mówiącą wiele o postawach zachodniej lewicy wobec Żydów i Polaków:

"Szymon Szurmiej był członkiem Prezydium Światowego Komitetu Kultury Żydowskiej, do którego należała też Simone de Beauvoir. I debatowano tam kiedyś, gdzie zbudować pomnik ofiar antysemityzmu. Ktoś zaproponował, że może w Polsce. I de Beauvoir się oburzyła: „Jak to w Polsce, w tym antysemickim kraju!”. Na co Szurmiej ze spokojem odpowiedział, że lepiej we Francji. I on wie nawet, gdzie należy taki pomnik postawić: w miasteczku Vichy. De Beauvoir wstała i wyszła, trzaskając drzwiami. A wcześniej, kiedy w Café de Flore zasiadała wraz z Sartre’em i innymi ze śmietanki towarzyskiej ówczesnego Paryża, tocząc wyrafinowane konwersacje z niemieckimi intelektualistami w mundurach, mogła uratować swoich żydowskich przyjaciół. I tego nie zrobiła" - mówił profesor.

emde/forsal.pl