Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Podczas swojej prelekcji powiedział Pan, że udział rosyjskich stacji telewizji w litewskim rynku medialnym wynosi około 5-6%. Czy to dużo? Czy taki udział w rynku ma znaczenie?

Prof. Mantas Martišius, Uniwersytet Wileński, Wydział Komunikacji, Instytut Dziennikarstwa: Tak, obecnie udziału rosyjskich stacji telewizyjnych w rynku litewskim jest niższy niż to miało miejsce jeszcze kilka lat temu. W związku z obecnością przejawów mowy nienawiści w rosyjskich stacjach telewizyjnych, naruszajacych prawo Unii Europejskiej, Litewska Komisja ds. Radia i Telewizji podjęła działania prawne wobec tych stacji, które skutkowały dla nich zakazem nadawania programów telewizyjnych przez okres kilku miesięcy.  Stacje te zostały po prostu zamknięte, nie na stałe ale kilka miesięcy. Działo się tak w stosunku do różnych kanałów telewizji rosyjskich przez okres kilku lat pod rząd, stąd dziś ich poziom udziału w rynku jest znacząco niższy. Wcześniej było to około 15%.

Oglądalność kanałów rosyjskich rośnie zwykle w czasie względnego spokoju politycznego, ponieważ nie ma wówczas zbyt wielu powodów do stosownych reakcji ze strony władz litewskich. Proszę sobie wyobrazić taką sytuację, że np. kończy się konflikt na Ukrainie, tracimy zainteresowanie tym obszarem Europy, skupiamy się na innych problemach i regionach, choćby na wydarzeniach w Stanach Zjednoczonych czy innych odległych zakątkach świata. Społeczność międzynarodowa może wówczas znów nawiązywać i utrzymywać dobre relacje polityczne z Rosją, więc media rosyjskie starają się nie naruszać regulacji prawnych na Litwie, a ich oglądalność rośnie.

Dlaczego tak stosunkowo niewielki udział w rynku medialnym rosyjskich stacji telewizyjnych jest tak istotny dla całego społeczeństwa litewskiego z punktu widzenia litewskich władz? Mówimy tu oczywiście o rynku telewizyjnym, ale warto tę sytuację odnieść do polskiego rynku prasy lokalnej, gdzie 95% tej prasy jest w rękach wydawnictw niemieckich.

Odpowiedź jest bardzo prosta. Chociaż nie mam pewności czy niemiecka kanclerz ma wpływ na wydawnictwo Ringer Axel Springer, lub inne firmy medialne, to na Litwie sytuacja wygląda tak, że większość kontentu w rosyjskich stacjach telewizyjnych pochodzi z Rosji, a Rosja używa tych mediów dla osiągania celów politycznych. I jeśli procent udziału w rynku tych telewizji by wzrósł, nie pozostałoby to bez wpływu na opinie litewskiego społeczeństwa. Podam tu pewien przykład dotyczący wydatków rządowych na armię. Od ponad 10 lat toczyła się na Litwie dyskusja na temat zwiększenia udziału wydatków na obronę kraju w budżecie państwa i dostosowania budżetu armii do przyjętych przez nasze państwo zobowiązań wobec NATO. Wówczas pojawiały się głosy, że zamiast wydatków na zbrojenia można by przeznaczyć te środki na ochronę zdrowia czy pomoc społeczną. I tu trzeba zadać sobie ważne pytanie: kto zyskuje na włączeniu takiej narracji do dyskusji? Z pewnością ci, którzy liczą na to, że armia litewska może nie będzie tak silna, jakby mogła być.

Zauważyliśmy też pewne tendencje w budowaniu opinii i oczekiwań politycznych u części społeczeństwa, która głównie jest odbiorcą rosyjskich mediów w naszym kraju, tj. informacji, dezinformacji i propagandy rosyjskiej. I tak np. badania sondażowe przeprowadzone w śród mniejszości rosyjskiej, zamieszkałej w obwodzie wileńskim pokazują, że w opinii tych respondentów Polska obecnie znajduje się pod okupacją Stanów Zjednoczonych, że została przez Amerykanów skolonizowana.

Chce Pan przez to powiedzieć, że nawet tak mały udział propagandy i dezinformacji rosyjskiej w mediach elektronicznych skutkuje tak dużym wpływem na opinię społeczną?

Oczywiście, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę mniejszość rosyjską na Litwie. Ta część społeczeństwa jest konsumentem głównie mediów rosyjskich. A przekaz propagandowy nadawany przez te stacje znajduje się nie tylko w programach informacyjnych ale też w reklamach, programach rozrywkowych, filmach dokumentalnych i fabularnych.

Jaka liczba stacji telewizyjnych została ukarana zakazem nadawania programów i z jakich konkretnie powodów otrzymały one takie zakazy?   

Takie kary, o ile dobrze pamiętam, zostały do tej pory nałożone osiem razy na 4 kanały telewizyjne. Głównym powodem czasowego zakazu transmisji dla tych stacji było praktykowanie przez nie mowy nienawiści. Mamy tu chociażby przykład wypowiedzi Vladimira Zhirinovsky’ego, wiceprzewodniczącego rosyjskiej Dumy, który mówił o tym, że „Powinniśmy stworzyć takie zagrożenie dla Brukseli, Warszawy i Wilna, żeby sami pochowali się w okopach.” A to jest zastraszanie.

Za takie wypowiedzi władze litewskie były w stanie wprowadzać zakazy nadawania programów dla rosyjskich stacji telewizyjnych na kilka miesięcy?

Oczywiście. Każdy z tych przypadków był procedowany w oparciu o prawo Unii Europejskiej. Zgodnie z regulacjami unijnymi przejawy mowy nienawiści w programach telewizyjnych są wystarczającym powodem do wprowadzenia zakazu nadawania.

I wystarczyły do tego unijne przepisy?

Tak, wystarczyła „Dyrektywa o audiowizualnych usługach medialnych.” Na obszarze Unii Europejskiej wszystkie stacje telewizyjne musza spełniać wymagania tej dyrektywy i zgodnie z jej zapisami istnieje możliwość wydania zakazu transmisji, jeśli dana stacja rozpowszechnia mowę nienawiści.

Czy po wydaniu tych zakazów władze Litwy spotkały się z reakcjami lub sprzeciwem ze strony instytucji Unii Europejskiej?

W jednej sytuacji Komisja Europejska przyznała, że Litewska Komisja ds. Radia i Telewizji działała dokładnie zgodnie z przepisami. W innym przypadku niektórzy politycy europejscy wyrażali opinie, że nasze decyzje nie powinny być wprowadzane w życie. Poza tym mieliśmy kilka skarg ze strony OECD z Wiednia, że z uwagi na wprowadzenie tych zakazów mogło dojść do ograniczenia wolności słowa. Odpowiedź z naszej strony na te skargi była bardzo prosta: wolność słowa nie ma nic wspólnego z mową nienawiści.

Dziękuję za rozmowę

Prof. Mantas Martišius jest wykładowcą Instytutu Dziennikarstwa na Wydziale Komunikacji Uniwersytetu Wileńskiego. W dniach 28-19.03.2017 r. uczestniczył w konferencji „Rosyjskie zasoby w obszarze Międzymorza i możliwości ich wykorzystania w wojnach informacyjnych przeciwko krajom regionu'” z wykładem „Rosyjskie kanały telewizyjne jako broń w wojnie informacyjnej.” 

PRZECZYTAJ INNE WYWIADY Z KONFERENCJI „Rosyjskie zasoby w obszarze Międzymorza i możliwości ich wykorzystania w wojnach informacyjnych przeciwko krajom regionu'”

Dr Mārtiņš Kaprāns, analityk ds. bezpieczeństwa: 100 tys. żołnierzy rosyjskich przy granicy z Łotwą. Polska ważnym graczem w NATO

Dr Jerzy Targalski dla Frondy: Potrzebny jeden Black Hawk na wojnę informacyjną

Analityk ds. wojny informacyjnej dla Frondy: 120 rosyjskich dyplomatów w Republice Czeskiej