Warszawa do dziś nie doczekała się budowy pomnika ku czci ofiar KL Warschau – przypomina prof. Jan Żaryn. W mocnym tekście opisuje kulisy tego faktu i dodaje:

„Pamiętam doskonale[…] jaką furie wywołałem z racji upublicznienia informacji, że Muzeum Polin budowane jest na szczątkach ludzkich”.

W tekście opublikowanym na łamach portalu wpolityce.pl prof. Żaryn opisuje, jak to zamiast książki mającej być dwugłosem, której celem była m.in. próba określenia granic obozu KL Warschau i liczby pomordowanych Polaków, powstała tylko „jednostronna” publikacja dr Bogusława Kopki, którą wydał IPN.

Jak pisze prof. Żaryn, owa książka:

„[…]Wywołała wielki szum w środowisku historycznym, a także wśród osób wspierających ideę budowy pomnika ku czci ofiar tegoż obozu, skupionych wokół pani sędzi Marii Trzcińskiej”.

To właśnie sędzia Trzcińska miała we wspomnianej publikacji być drugą częścią owego dwugłosu, jednak nie zgodziła się na taką konstrukcję książki.

„[…]Publikacja dr Kopki stanowiła zatem doskonały, choć pozamerytoryczny, cel ataku. Pamiętam spotkanie w Muzeum Powstania Warszawskiego, promocję książki, która o mało nie zakończyła się wejściem oddziałów prewencji policji; takie były emocje!”

- pisze prof. Żaryn.

Dodaje, że konsekwencją owego szumu było zaniechanie przez nieistniejącą już dziś Radę, budowy pomnika ku czci ofiar KL Auschwitz. Podkreśla, że jednym ze skutków opracowania dr Kopki było ustalenie przez niego kolejnych losów terytorium, na którym znajdował się obóz, również powojennych. Grzebano tam ludzi, w tym Niemców więzionych po wojnie. Dalej prof. Podkreśla:

„Pamiętam doskonale […] jaką furie wywołałem z racji upublicznienia informacji, że Muzeum Polin budowane jest na szczątkach ludzkich”.

Tu dodaje, że jedni faktów nie negowali, ale argumentowali, że cala Warszawa to cmentarzysko, inni z kolei… słali na prof. Żaryna donosy, że ten zerwał niepisaną umowę podjętą za plecami opinii publicznej, a której celem było kontynuowanie planu budowy Muzeum „bez zakłóceń”. Przypomina też, że w tamtym okresie plac w ogóle nie był zabudowany i opóźnienie robót nie byłoby fundamentalną przeszkodą w budowie owego ważnego obiektu pamięci.

Na koniec tekstu podkreśla, że prawda i tak prędzej czy później wypłynie; zastanawia się również, czy osoby piszące donosy będą umiały wówczas zniwelować powstałe szkody.

dam/wpolityce.pl,Fronda.pl