Wydarzenia w Kanadzie słabo się przebijają w Polsce - wiadomo, Rosja, Ukraina, Niemcy....

A szkoda, mamy bowiem okazję obserwować właśnie, jak "liberalna - demokracja" wznosi się na wyższy etap swojego rozwoju. Jeszcze głębszej "liberalnej - demokracji", czyli przekładając to na normalny język - zamordystyczny bandytyzm wyalienowanej neobolszewickiej jaczejki.

To co wyprawia mający chwiejne poparcie parlamentarne rząd Trudeau jeszcze jakiś czas temu, uznane zostałoby za zwykłą bolszewicką bandytkę. Takie metody walki z przeciwnikami politycznymi stosowane są w Wenezueli, Birmie, Białorusi, Rosji czy w szeregu krajów afrykańskich.

A tu proszę, oaza wolności i dostatku czyli Kanada walczy z gośćmi, których jedynym "przestępstwem" jest to, że sformowali konwoje ciężarówek i stworzyli problemy w niezakłóconym dotąd życiu kanadyjskich oligarchów z szeregów "liberalnej - demokracji". Jako barbarzyńcy i skrajni populiści, nie zasługujący na szacunek, ośmielili się do tego machać tabliczkami, z napisem FREEDOM.

Tego było już za dużo, bo przecież lib-dem twórczo zaadaptowali znane nam z nieodległej historii hasło: nie ma wolności dla wrogów wolności. Zwłaszcza w sytuacji, gdy to oni definiują co jest "wolnością".

Czy sytuacja w Kanadzie może dziwić? Klan Trudeau realizuje swoją linię ideologiczną od dawna i konsekwentnie. Obecny premier nie tak dawno zasłynął szczerym oświadczeniem, że najbardziej imponuje mu model ustrojowy Chin, dając do zrozumienia co jest jego celem. Specjalnie to nie dziwi, bowiem niektórzy snują poważne domysły, że Trudeau junior jest owocem igraszek swojej mamy z Fidelem Castro. Ponieważ pod wpływem lewicowych mediów prowadzona jest obecnie kampania, aby wszystkich rozpowszechniających te "fałszywe plotki" surowo karać, dowodzi to, że coś jednak jest na rzeczy. A to tłumaczyłoby absolutnie wszystko. Tym bardziej, że tatuś Trudeau senior, słynął ze - nazwijmy to eufemistycznie - specyficznych upodobań, które praktykował z mamusią i różnymi koleżeństwami.

I tak oto na naszych oczach mamy transmisję live ze wspinania się "liberalnej - demokracji" na wyższy etap rozwoju. Jak w orwellowskim "Folwarku", świnie już bez żadnej krępacji zaprowadzały ów "lepszy porządek", tak teraz ludzie pokroju Trudeau jr. montują coś, co ludzie w naszej części Europy przerabiali na własnych plecach przez pół wieku.

A mający pełne gęby frazesów o "praworządności", "wartościach europejskich", czy "prawach człowieka" "liberalni - demokraci" z obu stron północnego Atlantyku, jak jeden mąż nie tyle nawet że wyrażają jakąś wątpliwość co do poczynań kanadyjskiego watażki. Od nich płyną gorące zachęty, aby jak najszybciej uporał się z "wrogami wolności", bo przecież ten zły przykład może się upowszechniać i sprawić i im problemy.

I tak oto ta neotrockistowska międzynarodówka, używająca dla niepoznaki określenia "liberalna demokracja" przeradza się właśnie w gangsterską autokrację, znaną nam lepiej z tego, co wyprawia od jakiegoś czasu Aleksandr Łukaszenka.

 

mp/facebook/grzegorz gorski