Szpital Pro-Familia skierował do Sądu Rejonowego w Rzeszowie akt oskarżenia przeciwko Jackowi Kotuli i Przemysławowi Sycz z naszej Fundacji. Według nich zamieszczanie na Facebooku informacji ("zabijanie chorych dzieci w Szpitalu Pro-Familia w Rzeszowie") oraz pikietowanie z banerami antyaborcyjnymi wyczerpuje znamiona przestępstwa zniesławienia z art. 212 § 2 kodeksu karnego.

Fakty są jednak takie, że chore dziecko wchodzi do Szpitala Pro-Familia żywe, a wychodzi z niego martwe. Życie traci zaś w wyniku celowych zabiegów lekarza, zmierzających do uśmiercenia go. Według słownika języka polskiego "zabić" oznacza "stać się przyczyną śmierci".

Skąd więc taka postawa Dyrekcji Szpitala? Przecież według nich zabijanie chorych dzieci nie jest niczym niewłaściwym. Odpowiedź jest prosta. Dyrekcja Pro-Familii nie tylko nie uznaje zabijania chorych za zło, ale chciałaby również, aby wszyscy inni mówili, że dobrze robią. Szkopuł tkwi w tym, ze skoro nie chcą, by ujawniać tego, czego się dopuszczają, to znaczy że mają świadomość, iż robią źle.

My jednak nie możemy nie mówić o tym, ze dzieci się nie zabija. Dlatego próby zastraszania poprzez ciąganie po sądach nas nie powstrzymają. Nadal będziemy organizować pikiety w obronie tych, którzy sami się nie obronią.

Aleksandra Musiał/Stopaborcji.pl