Żaden z ocalałych Żydów nie mógłby ocaleć bez pomocy Polaka” - przypomniał w trakcie dyskusji na Uniwersytecie Nowojorskim premier Mateusz Morawiecki.

Szef polskiego rządu podkreślił, że o ile na marginesie społeczeństw niemal zawsze istnieje antysemityzm, to w Polsce go nie dostrzega. W Nowym Jorku Morawiecki odniósł się też do kwestii ustawy o IPN z ubiegłego roku. Jak zaznaczył – była ona konieczna, bo Polska inaczej nie mogła się przebić do społeczności międzynarodowej z prawdą historyczną.

W dyskusji z profesorem Uniwersytetu Nowojorskiego Josephem Wielerem, której przysłuchiwało się kilkaset osób, premier podkreślił, że nie żałuje przyjęcia nowelizacji ustawy o IPN. Wskazał, że to Niemcy w latach 50. oraz 60. zaczęli używać słów „polskie obozy śmierci”, które w świadomości wielu osób utrwaliły się.

W tym czasie Polska, jak to ujmują niektórzy historycy, znajdowała się zamrażarce. Nie mieliśmy demokratycznego rządu, który mógłby bronić naszego dobrego imienia”

- przypomniał premier.

Jak dodał Morawiecki – Polska była wówczas częścią sowieckiego imperium. Zwrócił jednak uwagę, że Polska jeśli chodzi o wspomnianą ustawę wycofała się z kontrowersyjnych przepisów dopiero po przyjęciu wspólnej deklaracji z premierem Izraela.

Dalej zauważył:

Doszło do tego, że w tej sprawie walczyliśmy także z Niemcami, których prasa - "Die Welt", "Frankfurter Allgemaine Zeitung" - pisały w swoch artykułach o "polskich obozach". Pisano też o "polskim SS", "polskim gestapo". Nigdy nie było "polskiego" SS, nigdy nie było "polskiego gestapo”.

Morawiecki przypomniał, że to polskich nazwisk jest najwięcej wśród Sprawiedliwych. Dodał dalej, że Polska dba o kulturę Żydowską, a relacje z Żydami ocenia bardzo dobrze.

dam/IAR,wpolityce.pl