A na okładce widać Tomasza Lisa w hitlerowskim mundurze. W ręku trzyma on zakrwawiony różaniec, a obok widać napis „Prawie jak Goebbels”. Okładka ta ma nawiązywać do rozwałkowywanego od kilku tygodni problemu pedofilii w Kościele i sugerować, że dziennikarze sięgają po metody hitlerowskie.

Problem polega tylko na tym, że historycznie to chybiony strzał. Rzeczywiście hitlerowcy (ale przed nimi także rewolucjoniści francuscy) sięgnęli po pedofilię i skandale seksualne, by wykorzystać je do walki z Kościołem. Tyle, że im to nie wyszło, bo niemal nie udało się znaleźć skandali. Teraz jest zaś nieco inaczej. Kilka tygodni pracy mediów wystarczyło, by znaleźć przynajmniej kilka śmierdzących spraw (to więcej niż znaleziono w Niemczech przez dwa lata, i to przy pomocy odpowiednich służb, a nie dziennikarzy), w części których odpowiedzialność spada na kurie biskupie.

Nie jest również tak, że to dziennikarze wymyślili sobie niektóre wypowiedzi kurialistów czy arcybiskupów (najlepszym komentarzem do nich jest to, że sami hierarchowie się z nich wycofywali). One, niestety, padły...

TPT