The Washington Post” krytykuje papieża za to, że nie spotkał się z kubańskimi dysydentami. W rzeczywistości Franciszek spotkał się z kilkorgiem z nich. Innym spotkanie uniemożliwiła policja.

Podczas lotu z Kuby do USA papież został zapytany przed dziennikarzy, dlaczego nie spotkał się z przedstawicielami kubańskiej opozycji.

- Powitałem tam wielu ludzi, ale nikt nie przedstawił się jako dysydent – odpowiedział Franciszek. Jednak w rzeczywistości Ojciec Święty spotkał się podczas mszy na Placu Rewolucji z trojgiem opozycjonistów: Zaqueo Baezem, Marią José Acon, Ismailem Beneyem, którzy podeszli do papieskiego samochodu. Baez wręczył Franciszkowi jakiś dokument, a ten pobłogosławił całą trójkę. Dysydenci zostali wkrótce potem aresztowani. Początkowo nie było wiadomo, co się z nimi stało. Po pewnym czasie okazało się, że są przetrzymywani w więzieniu 100 y Aldabo w Hawanie. Rozpoczęli tam strajk głodowy.

Papież chciał też spotkać się z innymi opozycjonistami. Berta Soler z ruchu Damy w Bieli i jej mąż Angelo Moya zostali zaproszeni przez przedstawicieli nuncjatury apostolskiej. Mieli nieoficjalnie porozmawiać z Franciszkiem, ale zostali zatrzymani przez policję po wyjściu z domu. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku innych dysydentek, Marty Beatriz Roque i dziennikarki Miriam Leivy. Były one zaproszone na nieoficjalne spotkanie z papieżem przed katedrą, ale zamiast tego Roque trafiła na komisariat. Łącznie w ciągu weekendu kubańskie służby zabezpieczające operacyjnie papieską wizytę zatrzymały ok. 50 działaczy demokratycznej opozycji.

Berta Soler wyraziła niezadowolenie z tego, że papież nie mówił publicznie o konieczności przestrzegania praw człowieka na Kubie. Tamtejsza opozycja jest też przeciwna amerykańskiemu resetowi i zniesieniu embarga, gdyż – jak podkreśla – reżim nie daje nic w zamian. Jednocześnie jednak Soler chwaliła papieską homilię i mówiła, że cieszy się z wizyty biskupa Rzymu.

KJ/ lastampa.it / freebeacon.com/ Pch24.pl