Dyrektor ds. strategii 
w Warsaw Enterprise Institute Andrzej Talaga pisze wprost, że „do zawarcia pokoju (na Ukrainie – przy. Autor) potrzeba nie tyle dobrej woli zwaśnionych stron, ile decydującego ciosu zadanego przez jedną z nich”. Na potwierdzenie tej tezy, Talaga odwołuje się do podobnego konfliktu z Bośni i Chorwacji: „Wojna niskiej intensywności może trwać latami, jak uczy historia konfliktu w Bośni i Chorwacji na początku lat 90. Wysiłki społeczności międzynarodowej, obserwatorzy, rozejmy, zaangażowanie dyplomacji najsilniejszych państw Europy i USA nie pomogły. Problem został rozwiązany dopiero, gdy Chorwaci i Bośniacy zdobyli strategiczną przewagę po wsparciu ich  przez Zachód, przede wszystkim wiedzą wojskową, bo na Bałkanach broni nie brakowało”.

Jak zatem pomóc Ukrainie? „Na pewno nie dostawami broni, bo ma jej dość – pisze Talaga. Nie potrzebuje nowoczesnych systemów przeciwlotniczych ani przeciwpancernych, nie walczy wszak z regularną armią rosyjską, tylko z wrogiem stosującym metody walki partyzanckiej”. „Polska może przydać się Ukrainie” - konkluduje Talaga. „Wystarczy podzielić się tą wiedzą i sprzętem obserwacyjnym z Ukraińcami, tak jak swoim doświadczeniem w tym zakresie podzielili się z nami Amerykanie. Niechaj przynajmniej atakowanie baz będzie dla prorosyjskich rebeliantów więcej niż ryzykowne. To krytyczny krok w utrzymaniu obecności w terenie, potem będzie można pomyśleć o jego odzyskiwaniu. Kolejnym polskim dorobkiem wojennym ostatnich lat są operacje sił specjalnych wyprowadzone z dobrze strzeżonych obozów. Punktowe, skuteczne, paraliżujące dowództwo przeciwnika i jego logistykę. Także tą wiedzą można i warto się podzielić (…) Powinniśmy pomóc, wykorzystajmy wreszcie do czegoś irackie i afgańskie doświadczenie. Nie musimy zresztą wcale angażować autorytetu państwa polskiego, jest dość byłych specjalistów i żołnierzy sił specjalnych gotowych do wyjechania na Ukrainę, o ile ich dobrze opłacić”.

To takie, z jednej strony proste rozwiązanie. A jednak nikt z polskiego rządu nie wychodzi z taką propozycją. Na koniec Talaga stwierdza: „ Nie życzmy Ukrainie natychmiastowego pokoju, bo to nierealistyczna i groźna hipokryzja. Życzmy jej szybkiego zwycięstwa, właśnie ono zakończy rozlew krwi”. Właśnie.

Mod/Rzeczpospolita