Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Po wydarzeniach w Turcji z piątku na sobotę, polska opozycja zaczyna porównywać sytuację w Turcji do sytuacji w Polsce. Eurodeputowany PO, Adam Szejnfeld w programie „Ława polityków” w TVN24 najpierw powiedział, że w jego ocenie w Turcji jest dyktatura, a na pytanie posła Patryka Jakiego, „Co w takim razie jest w Polsce”, odparł, że również dyktatura. Redaktor Jacek Żakowski w TOK FM kluczył wokół serialu „Wspaniałe stulecie”, porównując go do dzisiejszej Polski, profesor Andrzej Zoll zaznaczył, że nie chciałby tak mówić, ale jednak mamy dyktaturę; zaś mecenas Roman Giertych pisał wczoraj na Facebooku, że można patrzeć na obecną sytuację w Polsce przez pryzmat wydarzeń w Turcji, że dyktatura rodzi się w taki sposób, jak w naszym kraju za rządów PiS i zastanawiał się, czy Jarosław Kaczyński jest jak Erdogan. Czy takie porównania są na miejscu?

Piotr Semka, Do Rzeczy: Opozycja od ponad pół roku próbuje poszerzyć swój „katalog pretensji wobec PiS” o coś nowego. Wieściła już, że ratingi pójdą w dół, innym znów razem wysnuwała tezę, że nowy rząd zacznie być proputinowski, następnie pojawiła jeszcze inna wariacja- że choć rząd PiS jest antyrosyjski, to zarazem proputinowski w swojej formie. Skupienie uwagi Europy na sukcesie Erdogana daje okazję do kolejnych porównań. Porównanie do Erdogana jest więc teraz „w modzie”. Jednak moim zdaniem jest zupełnie nietrafne. Trudno bowiem porównywać kraj, w którym tysiące sędziów zostaje zwolnionych; z krajem, gdzie problemem była całkowita przewaga jednej opcji w obrębie Trybunału Konstytucyjnego i niechęć uznania przez TK faktu, że Parlament ma prawo przegłosować ustawę, która ureguluje sposób działania Trybunału. Tego typu oskarżenia potraktowałbym bardziej jako histerię, niż realne odniesienie się do problemu Erdogana. Jak dodam, problem Erdogana rzeczywiście istnieje...

Niektórzy komentatorzy wracają do fragmentu wypowiedzi prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego, bodajże sprzed dwóch lat, że chciałby, aby Polska była „poważnym krajem, jak Turcja”. Wypowiedź ta została już tak „przemielona” przez różne media, że trudno powiedzieć, co rzeczywiście chciał przekazać prezez PiS.

Na wszystko zawsze można znaleźć jakiś cytat, choć domyślam się, że w tej wypowiedzi chodziło Jarosławowi Kaczyńskiemu raczej o Turcję, jako kraj, który w mądry sposób potrafi być dumny ze swojej tożsamości, co oczywiście nie jest żadną pochwałą masowych represji mających miejsce w Turcji, czy też sposobu działania za pomocą uchodźców Erdogana wobec Europy. Opozycja jest w nerwowym „rauszu” i zmienia cały ustrój linii ataku. Sprawa Erdogana jest jedną z takich linii, którą za dwa tygodnie porzucą, by zająć się czymś innym.

A pana zdaniem? Czym był ten nieudany zamach stanu w Turcji? Część komentatorów mówi, że wszystko zostało ukartowane przez Erdogana, część- że z całą pewnością tylko przysłuży się do wzmocnienia władzy prezydenta Turcji

Trudno powiedzieć. Mamy tu do czynienia na pewno z bardzo dziwnymi okolicznościami. Przede wszystkim Erdogan był z całą pewnością bardzo dobrze przygotowany na te wydarzenia. Powstaje jednak pytanie, czy był bardzo dobrze przygotowany na prowokację i własną kreację, czy raczej na autentyczny pucz. Tę kwestię jednak za wcześnie jeszcze rozstrzygać.

Komentatorzy zwracają też uwagę, że pucz był „słabo”, „nieprofesjonalnie przygotowany”, w porównaniu z wcześniejszymi tego typu wydarzeniami, np. wojskowym zamachem stanu w Turcji z 1980 roku, kiedy to wojskowa Rada Bezpieczeństwa Narodowego przejęła władzę na kilka lat.

I właśnie nie wiemy przecież, czy był „słabo przygotowany” jako autentyczny pucz, czy też dlatego, że był w rzeczywistości kreacją i "fotomontażem"...