Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: „W co gra Platforma”? Nawet wypowiedzi polityków tej partii o wieku emerytalnym czy programie 500 Plus nie dziwią tak bardzo, jak zmiany o 180 stopni w kwestii imigrantów. Jedna z posłanek PO twierdziła niedawno, że odpowiedź Grzegorza Schetyny na pytanie dziennikarza TVP była żartem, inny poseł tej samej partii tłumaczył, że Platforma nigdy nie chciała przyjąć imigrantów do Polski i Polakom to wmówiono, sam Grzegorz Schetyna podczas konferencji prasowej mówi, że najlepszym rozwiązaniem w tej kwestii jest pomoc humanitarna i właściwie nikt już nie oczekuje od Polski przyjmowania uchodźców, po czym następnego dnia znów mówi, że jednak „ktoś” tego od nas wymaga i PO jest za przyjmowaniem imigrantów...

Paweł Lisicki, redaktor naczelny „Do Rzeczy”:Można zakładać, że Platforma „w coś gra”, ale moim zdaniem mamy do czynienia z kompletnym chaosem. Grzegorz Schetyna nie tylko codziennie mówi coś innego, ale nawet potrafi zaprzeczyć samemu sobie w ciągu jednego dnia... Wydaje mi się, że w kwestii imigrantów Schetyna z jednej strony chciałby powiedzieć, że Platforma jest przeciwna ich przyjmowaniu, a z drugiej wciąż jest spętany tym, co sama PO głosiła wcześniej. Zakładam również, że poparcie Brukseli i instytucji unijnych dla Platformy wynika również z tego, że to ugrupowanie przedstawia się jako otwarte wobec imigrantów. Postawiony przed takimi sprzecznymi roszczeniami czy postulatami, Grzegorz Schetyna usiłuje się jakoś z tego wszystkiego wyplątać. W efekcie jednak „zaplątuje” się coraz bardziej.

Czy na pewnej niestabilności poglądów Platformy Obywatelskiej skorzysta Nowoczesna? Ugrupowanie Ryszarda Petru właściwie od początku nie zmienia zdania w pewnych kwestiach, chociażby w sprawie przyjmowania imigrantów i na każdym kroku podkreśla, że „ma program”

Teoretycznie prościej byłoby powiedzieć, że tak. Skoro Platforma Obywatelska tak mocno zaplątała się we własne nogi, za każdym razem mówi coś innego, to można byłoby upatrywać w tym jakąś szansę dla Nowoczesnej, która od początku, konsekwentnie jest partią, którą można określić jako lewicowo-liberalną, z bardzo wyraźnym programem. Nie bardzo jednak wierzę w „podniesienie się” Nowoczesnej, ponieważ polska polityka tak naprawdę nie zależy od programów, ale do emocji. A w Polsce dominuje tak naprawdę jedna emocja: czy jest się „za Kaczyńskim” czy „przeciwko Kaczyńskiemu”. Dziś natomiast najsilniejszą partią „antykaczyńską” czy też „antypisowską” jest właśnie Platforma Obywatelska. PO konsumuje tę część opozycyjną w znacznie większym stopniu, niż Nowoczesna i nie dopuści ugrupowania Ryszarda Petru do odegrania znaczącej roli.

Prawdziwą eksplozję tych politycznych emocji mogliśmy dostrzec w zeszłym tygodniu na Krakowskim Przedmieściu. Opozycja zarzuca Prawu i Sprawiedliwości używanie „mowy nienawiści”, „dzielenie Polaków” i wykorzystywanie tragedii smoleńskiej do celów politycznych. Jednocześnie, nawet nie próbuje odciąć się od Obywateli RP, którzy od dłuższego czasu regularnie zakłócają miesięcznice i rocznice. Prawo i Sprawiedliwość uważa, że PO i Nowoczesna w ten sposób wyrażają poparcie dla przemocy, a ostatecznie opozycja próbuje wmówić, że Jarosławowi Kaczyńskiemu po prostu nie podobają się białe róże...

Niezależnie od tego, co robi PiS, zwoływanie kontrmanifestacji, których jedynym celem jest rozbijanie innych demonstracji, nie jest normalną rzeczą. Tym bardziej, że organizowanie miesięcznic i rocznic smoleńskich jest upamiętnienie ofiar tej katastrofy, oddanie im hołdu. Pomysł, żeby akurat w tym przeszkadzać, wywoływać burdy i uniemożliwiać tego typu obchody, wydaje mi się elementem dość barbarzyńskiego podejścia do rzeczywistości. Sam zresztą byłem kiedyś świadkiem działania Obywateli RP podczas jednej z miesięcznic. Słyszałem wówczas... Po prostu wściekły ryk do megafonu. Najprawdopodobniej lider tej grupy bez przerwy wykrzykiwał hasła w rodzaju „Kaczyński, pójdziesz siedzieć!”, „Kaczyński do więzienia!” i tak dalej... Wyraźnie widać, że ci ludzie kierują się wyłącznie złymi emocjami i chęcią prowokacji, rozróby i wydaje się, że taki jest właśnie cel ich działania. Tu pojawia się pytanie, jaka jest skuteczność polityczna tego rodzaju działań. Wydaje się bowiem, że taki radykalizm wcale się opozycji nie przysłuży. W mojej ocenie jednak ogół ludzi podchodzi raczej niechętnie do tego rodzaju parachuligańskich zachowań.

Tymczasem w kolejnym sondażu Prawo i Sprawiedliwość wróciło na prowadzenie. Jak w Pana ocenie, patrząc na kolejne sondaże, może w przyszłości ułożyć się sytuacja polityczna w naszym kraju?

Po pierwsze, wbrew intencjom i wypowiedziom przeciwników PiS, partia rządząca wciąż utrzymuje się na czołowej pozycji. I to niezależnie od tego, przez kogo i na czyje zlecenie przeprowadzany jest sondaż. W ostatnim czasie pojawiły się co prawda dwa sondaże z odmiennym wynikiem, jednak w dwóch najnowszych Prawo i Sprawiedliwość znów jest na prowadzeniu. Po drugie: wzrost poparcia Platformy przeważnie wiąże się ze spadkiem poparcia dla Nowoczesnej. Platformie nie udało się tak naprawdę przyciągnąć do tej pory żadnego innego elektoratu, niż ten, który wcześniej miała. Trudno mówić więc o jakimkolwiek sukcesie. Najciekawszą chyba i dość nową rzeczą wynikającą z obserwacji sondaży jest stabilna, rosnąca- wprawdzie powoli, ale systematycznie- pozycja Kukiza. Krótko mówiąc, gdyby dziś albo w niedługim czasie doszło do nowych wyborów parlamentarnych, to można spokojnie powiedzieć, że nadal będzie rządził PiS, tyle że tym razem może potrzebować koalicjanta. A tym koalicjantem najprawdopodobniej mógłby być ruch Kukiz'15. Ciekawe jest to, że mimo wszystkich opowieści o upadku demokracji czy niszczeniu państwa przez PiS, w rzeczywistości sondażowe sukcesy opozycji są raczej umiarkowane. Jeśli bowiem dodalibyśmy do siebie te 26-28 punktów procentowych poparcia dla Platformy Obywatelskiej i 5 procent Nowoczesnej, wychodzi tyle samo albo nawet mniej, niż miałyby te obie partie, niż rok temu. W tej chwili więc jedyną istotną zmianą jest zapewne wzrost pozycji Kukiz'15, wielkiego sukcesu Platformy i Nowoczesnej nie widzę.

Bardzo dziękuję za rozmowę.