Sąd Okręgowy w Nidzicy skazał komornika na karę pozbawienia wolności. To precedensowy wyrok, który może zapowiadać upadek mafii komorniczej. 

– Tak, mniej więcej możemy powiedzieć, że jest to przykład takiej mafii. Mówimy też o państwie komorników, którzy czują się bezkarni, nie boją się wymiaru sądownictwa. Sądy najczęściej zamiast badać skargi oddalają je, ufając, że komornik działał zgodnie z przepisami prawa. Komorników naruszających przepisy prawa jest wielu – powiedziała w programie "W Punkt" radca prawny Iwona Dobkowska z Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów Lech Obara i Współpracownicy o dzisiejszym wyroku Sądu Rejonowego w Nidzicy, który skazał byłego komornika na bezwzględne pozbawienie wolności.

Dobkowska odniosła się w programie do bezprecedensowego wyroku Sądu Rejonowego w Nidzicy, który skazał byłego komornika sądowego Sebastiana Sz., oskarżonego o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków na karę 2,5 roku bezwzględnego więzienia, grzywnę i 5-letni zakaz wykonywania zawodu.

Według radcy prawnego polskie społeczeństwo nie darzy sympatią komorników sądowych, którzy są jednocześnie przedstawicielami władzy. Jej zdaniem ta niechęć związana jest z patologiami ujawnianymi przez media. – Chodzi przede wszystkim o łamanie praw i nieposzanowania dłużnika podczas egzekucji komorniczej – oceniła.

Dobkowska przypomniała, że cała sprawa zaczęła się w 2012 roku, kiedy pokrzywdzony powiadomił prokuraturę o nieprawidłowościach, wśród których należy wymienić rażące zaniżenie wartości ruchomości. Jak dodała, w tym postępowaniu komornik zajmował różne ruchomości, zaś poszkodowany prowadził przedsiębiorstwo zajmujące się ich sprzedażą. – Samochód typu Opel sprzedano za 142 złote, to bulwersujące. Komornik wbrew przepisom prawa oddał pod dozór osobie trzeciej. Komornik wycenił rzeczy zajęte na kwotę około 100 tysięcy, a następnie zlecił ich wycenę biegłemu sądowemu, który również został skazany. Dokonał wyceny tych nieruchomości w sposób taki, że rażąco zaniżył wartość ruchomości. Nie można uznać, że to była cena rynkowa, ponieważ trudno uznać, że opona kosztuje 44 groszy, a motorower 0 złotych – powiedziała.

Radca prawny zwróciła uwagę, że rzadko się zdarza, że prokuratura wszczyna śledztwo odnośnie naruszenia swoich obowiązków. Dobkowska przypomniała jednak, że zanim został złożony akt oskarżenia, to prokurator najpierw umorzył śledztwo, więc gdyby nie zażalenie, to sprawa najpewniej nie ujrzałaby światła dziennego. – Jeżeli człowiek nie dysponuje profesjonalną pomocą prawną, to jego szanse są bliskie zeru. Skargi na ogół są oddalane, śledztwa nie są wszczynane. Nasza procedura cywilna również ma na celu zapewnienie godności dłużnika, jest masa przepisów, które uniemożliwiają przeprowadzenie egzekucji – stwierdziła.

daug/telewizjarepublika.pl