Podczas debaty posłowie PiS głośno protestowali przeciwko słowom Tuska. „Śmiało, śmiało, nie krępujcie się państwo. Jeszcze można pokrzyczeć. Do tego zdążyliśmy się przyzwyczaić w Polsce, że potraficie wznosić wyłącznie okrzyki. Przykro mi, że Europę zaczęliście do tego przyzwyczajać” - zareagował Tusk. Premier, który swoje przemówienie rozpoczął z kilkunastominutowym opóźnieniem, spowodowanym zwłoką prezydenta zaznaczył, że w ciągu ostatnich "burzliwych miesięcy naznaczonych kryzysem politycznym, ustrojowym i finansowym" nie spotkał nikogo, kto miałby "pewność w oczach" mówiąc o przyszłości Unii w perspektywie pięciu czy dziesięciu miesięcy. „Przyszło nam sprawować polską prezydencję w czasie nie tylko krytycznym ze względu na niepewną sytuację w strefie europejskiej waluty i w niektórych państwach członkowskich, ale również ze względu na to, że kryzys obnażył problemy z ładem ustrojowym Unii Europejskiej” - stwierdził. „Dzisiaj nikt nie ma wątpliwości, że Europa w sytuacjach kryzysowych potrzebuje działań szybszych. Sam kryzys finansowy i kłopoty strefy euro nie są spowodowane traktatami. To nie sytuacja wspólnoty czy kryzys instytucji doprowadził do problemów finansowych. Pamiętamy, gdzie kryzys finansowy się narodził” – dodał Tusk.


Szef rządu zaznaczył, iż za dużo się stało w ostatnich miesiącach, abyśmy uwierzyli, że Unia Europejska będzie taka sama jak przed przejściem fali kryzysu. „UE działa inaczej niż przed kryzysem. UE zmienia się na naszych oczach. Nikt do końca jeszcze nie wie, jakie będą zmiany, ale chcielibyśmy uczestniczyć w tych zmianach” - dodał. „Ważne, by Polska, choćby z tego względu, że jest poza strefą euro, nie stała się w UE krajem drugiego lub trzeciego kręgu” - powiedział premier i dodał, że „kiedy obserwujemy, co się dzieje w Brukseli na przykład podczas ostatniej Rady Europejskiej, a także, co się dzieje każdego dnia w Europie i na świecie, możemy bez żadnego ryzyka stwierdzić, że w tym, bardzo często też chaosie i poczuciu niepewności, powstają dwie koncepcje Europy”.

„Donald Tusk miał przedstawić perspektywę dla Unii Europejskiej, nic w istocie w tej sprawie nie powiedział, tylko atakował opozycję” - podsumował dzisiejsze wystąpienie przed Sejmem Jarosław Kaczyński. Zdaniem lidera Prawa i Sprawiedliwości, to jego partia jest jedyną opozycją w parlamencie. Premier stwierdził, że PiS "uznał, że jego szansa będzie polegała wyłącznie na tym, jak źle jest w Polsce i jak źle oceniana jest Polska". Jednocześnie chwalił postawę lewicowych partii opozycyjnych. „Muszę powiedzieć, że jestem pod dużym wrażeniem lojalności wobec państwa polskiego w tej bardzo trudnej debacie i chciałbym podziękować całej tej stronie” - mówił, zwracając się do posłów SLD i Ruchu Palikota. W ocenie lidera PiS jest to dowód na to, że tylko jego partia jest w rzeczywistości w opozycji. „Tak naprawdę to jest sojusz trzech, no PSL-u nie wymienił, więc być może już tylko trzech partii, a być może czterech i jest jedna partia opozycyjna” - stwierdził Kaczyński.


„W świetle tego, z czym mieliśmy do czynienia w latach 2005 – 2010 w stosunku do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, pan premier nie ma prawa wygłaszać z tej trybuny tego typu wyroków” - tak o słowach Donalda Tuska, który w swoim przemówieniu zaznaczył, że Janusz Palikot i Leszek Miller lepiej dbają o interes narodowy niż Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro, powiedziała posłanka PiS Anna Fotyga. Według byłej minister spraw zagranicznych  w Polsce doszło do "zmiany wektorów" i utratę przyjaciół w Europie Środkowej. „Wpisanie się w główny nurt unijny spowodowało, że straciliśmy szanse budowania koalicji w ważnych sprawach” - wyjaśniła, wskazując na dwa symbole tej działalności. „Jest to po pierwsze wystąpienie ministra Sikorskiego w Berlinie, a po drugie jego wizyta, w dniu 30. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, w Moskwie” - powiedziała. Fotyga dodała  również , że błędem Sikorskiego było niestawienie się przed komisją sejmową, kiedy omawiano wotum nieufności wobec niego i podpisanie umowy z Rosją, którą "podważali nasi partnerzy z Europy środkowo-wschodniej". Fotyga dodała też, że "nie ma wątpliwości, że od czasu, kiedy Polska stała się rzecznikiem Rosji w Unii Europejskiej" wpisaliśmy się w nurt przeciwnego myślenia z naszymi dotychczasowymi partnerami.Na jej zarzuty odpowiedział minister Sikorski, który wyjaśnił, że do Moskwy, ze względu na różnicę czasową, doleciał już 14 grudnia, a umowa, którą podpisał została w ogromnej większości poparta przez posłów Parlamentu Europejskiego.


Zachwycony wystąpieniem premiera Tuska jest natomiast prezydent Bronisław Komorowski. „Głos potrzebny, z pazurem polemicznym” - tak podsumował wystąpienie Tuska. Prezydent mówił też, żeby w rozmowie o polskiej suwerenności nie zapominać o tym, że zależy ona w coraz większym stopniu od stanu naszej gospodarki i finansów.


Ł.A/Onet.pl/tvn24.pl/wp.pl