- Nie możemy pogodzić się z niezrozumiałą opinią rządu dotyczącą postrzegania hoteli jako miejsc, w których rozprzestrzenianie się wirusa ma większy zasięg niż w galeriach handlowych, instytucjach kultury czy kultu religijnego - powiedział PAP sekretarz generalny Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego (IGHP) Marcin Mączyński.

Jak dodał Mączyński hotele znalazły się obecnie w sytuacji klinczu. Kolejne dwa tygodnie zamknięcia dla tej branży to coraz większe straty, co wiąże się też z utratą pracy przez coraz większą liczę pracowników.

W tej sytuacji Izba będzie domagała się odszkodowań dla przedsiębiorców, którym prawo zabrania działać.

Jak ocenia ekspert, hotelarze zaproponowali zasadami reżimu całkowicie podobne do tych, które obowiązują w handlu - płyny dezynfekcyjnie, dystans, maseczki i ograniczenie liczby osób w hotelach.

Mączyński uważa, że jest to sytuacja faworyzowania jednych branż kosztem drugich i określa takie działania rządu jako absurd.

Jak wskazał szef izby, szacunki przeprowadzone w grudniu 2020 wskazywały, że branża hotelowa potrzebuje 2,2 mld zł pomocy finansowej, żeby móc przetrwać do wiosny, tymczasem sytuacja staje się coraz bardziej tragiczna dla tej branży.

Mączyński ocenił też, że pomoc państwa dla branży hotelarskiej jest niewystarczająca. Z tego też powodu hotelarze popierają inicjatywę Senatu dotyczącą uchwalenia specustawy odszkodowawczej dla przedsiębiorców. Miałaby ona umożliwić zawarcie ugody między państwem a przedsiębiorcami i szybkie wypłacenie firmom rekompensaty 70 proc. strat spowodowanych lockdownem.

 

mp/pap/forsal.pl