W katastrofie smoleńskiej zginął nie tylko prezydent wybrany z PiS czy parlamentarzyści tej partii. Do Katynia 10 kwietnia 2010 r. lecieli politycy różnych ugrupowań, chociażby jeden z założycieli Platformy Obywatelskiej, Maciej Płażyński oraz lewicowa posłanka, Izabela Jaruga-Nowacka. Niektórzy zdają się o tym zapominać i wykorzystują katastrofę byleby tylko uderzyć w PiS. 

Tym razem internetowy hejt trafił jednak w inną postać znaną z życia politycznego, która 10 kwietnia 2010 r. straciła bliską osobę. Mowa o Barbarze Nowackiej. Lewicowa działaczka zamieściła na Instagramie swoją fotografię tuż po oddaniu krwi. Każdy krwiodawca otrzymuje pudełko czekolady, na którym widnieje napis "Słodko jest się dzielić". Jednak nawet pod takim postem trafił się hejter. 

 „Słodko to było jak twoja mamuśka się smażyła w Smoleńsku :D Smażona Jaruga na słodko, specjał kuchni smoleńskiej”- napisał jeden z użytkowników Instagrama. W obronie Nowackiej stanęli inni internauci. Głos na tej sprawie zabrała również sama polityk. 

 „Podłość ludzka nie zna granic. Hejt wylewa się z mediów społecznościowych na co dzień. Ileż podłości i głupoty trzeba mieć w sobie, by coś takiego napisać. Smutno mi. Drogie, drodzy - bądźmy dla siebie życzliwsi, niech oni będą w mniejszości”- napisała na Facebooku Barbara Nowacka. Do wpisu dołączyła zrzut ekranu z Instagrama z obrzydliwym komentarzem. 

 

Co ciekawe, autor wpisu pokajał się, tłumacząc, że ktoś włamał się na jego konto. Na wszelki wypadek zmienił ustawienia prywatności, napisał również:

 „Przepraszam bardzo za zaistniałą sytuację. Ktoś włamał się na moje konto na Instagramie i napisał ten straszny komentarz. Nigdy bym nie napisał czegoś takiego. Bardzo lubię Panią Basię Nowacką i szanuję jako człowieka i polityka. Jeszcze raz przepraszam za zaistniałą sytuację”.

Nie trzeba popierać czyichś poglądów lub działalności, aby czysto po ludzku współczuć tej osobie tragicznych doświadczeń, dlatego też pani Barbarze Nowackiej z całego serca współczujemy utraty matki, która dla każdego jest najbliższą osobą. Współczujemy również, że ktoś użył tragicznie zmarłej matki do hejtu na lewicową działaczkę. Tym niemniej... Pewne środowiska w Polsce przyzwoliły na tego rodzaju obrzydliwe "żarty" z katastrofy smoleńskiej i jej ofiar. Ludzie od "zimnego Lecha" i "kaczki po smoleńsku" zapominają, że drwią nie tylko z prezydenta, za którym być może nie przepadali, ale ze śmierci 96 osób, które połączyła potrzeba oddania hołdu bestialsko pomordowanym polskim oficerom. Byli to ludzie o różnych poglądach politycznych, z różnych partii, ale i ci, którzy po prostu wykonywali swoją pracę (piloci, stewardessy). Niestety, na żarty ze Smoleńska dała przyzwolenie obecna opozycja. Prezes PiS, Jarosław Kaczyński od ośmiu lat bez przerwy słyszy, że zabił brata i to nie tylko od anonimowych hejterów z internetu, ale również osób uważanych w pewnych kręgach za autorytety. Jeżeli hejt dotyczy polityków PiS, którzy stracili w katastrofie smoleńskiej bliskie osoby, niektórzy tłumaczą to tym, że nie drwią ze śmierci 96 osób, tylko z "cyrku, jaki PiS robi wokół tej tragedii", kiedy zaś takich obrzydliwości doświadcza lewicowa polityk, nagle podnosi się wielkie oburzenie. Wszystkie "żarty" dotyczące tak ogromnej tragedii powinny wywoływać jednakową reakcję i spotykać się ze stanowczym potępieniem. 

yenn/Instagram, Facebook, Fronda.pl