Znów mogę się spotkać z zarzutem, że nie piszę tak, by moje stanowisko było dla wszystkich zrozumiałe. Ale ja liczę się, że pewien poziom percepcji u moich czytelników istnieje. Czasem jednak wydaje mi się, że jest on niższy niż mnie i innym się wydaje.

Sprawa wpisu, zatytułowanego Satyra. Nie pochwaliłem, ani nie potępiłem sposobu zatrzymania Artura. Nie negowałem faktu, że najgorszy zbrodniarz jest dzieckiem Boga i ten „najgorszy” może nas prześcignąć w drodze do królestwa niebieskiego. Pytam rozmaitych komentatorów. „Gdyby mieli brać udział w akcji zatrzymania szczególnie okrutnego, niepoczytalnego bandyty, postępowali by w sposób opisany w „Satyrze?” I tyle!!! Nie poruszam tematu gaci i „na bosaka”. Jeśli ktoś jeszcze nie rozumie, proszę pisać, będziemy wyjaśniali.

A ostatnio mamy wiele różnych pochodów i zgromadzeń, zarówno religijnych, jak i antyreligijnych. U nas przebiega to wszystko względnie spokojnie. Ale gdzie indziej? Jak postępowała policja hiszpańska ze zwolennikami niepodległości Katalonii? Co robi policja francuska z tymi, co „klimatycznie” a zwykle bardzo spokojnie protestują, siedząc na ulicach i placach. I wtedy są traktowani gazem łzawiącym i polewani wodą, nie dla ochłody. Nie ma tam jakiegoś Rzecznika? A może zaprośmy manifestantów do Polski. U nas policja jeszcze by uważała, by ich nikt nie rozjechał, a w czasie upałów częstowała by ich wodą mineralną. Czy dziwimy się, że niektórzy nie chcą takiej Unii. (Dla jasności sprawy: jestem zdecydowanie przeciw POLEXITOWI!!!!!!). Nasze zgromadzenia religijne, złączone często z uroczystością Bożego Ciała, mają najczęściej charakter Uwielbienia. W wielu miastach Polski, a najwięcej chyba w Rzeszowie, gromadzą się tysiące i dziesiątki tysięcy ludzi i przez parę godzin śpiewają na rożne sposób „Jezus jest Panem!”. Serce rośnie!

A papież Franciszek dołożył swoje. Jest on powszechnie w świecie akceptowany, gdyż pokazał inne oblicze Kościoła i nie boi się krytykować zastarzałych struktur w duszach ludzkich i w instytucjach. Prawdę mówi bez ogródek. I on to powiedział: Modlimy się albo z Jezusem albo z szatanem. Nie ma innej drogi.

A więc wszystko jest jeszcze bardziej jasne. Drogi, które nie są drogami Chrystusa, są drogami szatana. Oczywiście, wielu się oburzy albo z kpiną powie, że przecież szatana nie ma. A jemu w to graj. Bo jak się nie wierzy, że jest szatan, to człowiek wierzy, że on to wszystko wymyśla sam, bo on jest „jako bóg”. Przebiera się, rozbiera albo ubiera, przywiesi gdzieś rewelacyjne ogłoszenie: Pamiętaj biskupie, że mamy Cię w… miejscu, gdzie plecy tracą swoja szlachetną jednorodność. Nawet chciałaby napisać na odzieniu: Zabiłam własne dziecko, kiedy było jeszcze płodem, ale to za długo więc się pisze tylko Zrobiłam aborcję. I tak każdy wie, o co chodzi. I wreszcie transparent, z zadaniami, które by sparaliżowały służbę zdrowia: Nie dawajmy dzieci pedofilom. Ile by trzeba było psychologicznie przebadać nauczycieli, wychowawców rozmaitego rodzaju, dziadków, wujków, a to i wielu ojców, żeby zdecydować się dać im dziecko. A szatan się cieszy. To wasze pomysły? Ja wam je podsuwam, a wy jak pajacyki pociągane za sznureczki jesteście gotowi na największe bzdurstwo, byle dołożyć Kościołowi, a więc Chrystusowi, największemu przeciwnikowi szatana. I chociaż wiele zła doznajemy, wiele cierpimy od ludzi bezbożnych, (a ile od „bogobojnych!!!”) ostatecznie patrzymy na te trudne sytuacje aż z pewnym rozbawieniem: Jakie będziecie mieli miny, kiedy się zorientujecie, komu daliście się nabrać. Miłosierdzie Boże będzie tu miało dużo do roboty…

O. Leon Knabit OSB

ps-po.pl