Powodem miałby być stosunek prof. Zdzisława Kranodębskiego do związków homoseksualnych, rzekomo niezgodny z linią Prawa i Sprawiedliwości. Chodzi o tekst profesora, jaki cztery (sic!) lata temu ("niecałe dwa miesiące po katastrofie smoleńskiej") ukazał się na łamach "Rzeczpospolitej". "„Nie chcę Polski, w której homoseksualiści byliby prześladowani i nie mogli żyć w związkach prawnie uregulowanych” - napisał w nim Krasnodębski.

"Dziś, Panie Prezesie, staje Pan przed wyborem czy słuchać głosu Polaków, czy słuchać głosu zza kulis. Czy wybrać polskie wartości, czy prowadzić grę z wyborcą – mówić jedno a czynić drugie - i wprowadzać w Polsce „nowoczesny konserwatyzm” taki jakiemu hołduje Partia Konserwatywna w Wielkiej Brytanii z którą PiS w Parlamencie Europejskim jest w koalicji, a która to partia doprowadziła do tego, że na Wyspach można zawierać „małżeństwa” homoseksualne" – pisze Wasiukiewicz.

Publicysta wpolityce.pl apeluje (całość tekstu TUTAJ), by prof. Krasnodębski odstąpił od przyjęcia mandatu posła do PE. "To Pan, Panie Prezesie, ma w tej sprawie de facto głos decydujący. To Pan ma wpływ na to jakie osoby trafiają na listy wyborcze, jakie osoby reprezentują Pańską partię na forum krajowym i międzynarodowym. To Pan może więc wpłynąć na decyzję jaką ostatecznie podejmie prof. Zdzisław Krasnodębski. Głos zza kulis czy głos Polaków? Wybór należy do Pana" – konstatuje w patetycznym tonie Wasiukiewicz.

Jego apel dziwi co najmniej z kilku powodów. Po pierwsze, tekst profesora ukazał się w "Rz" cztery lata temu. Jeśli prezentowane przez Krasnodębskiego poglądy zdaniem Wasiukiewicza nie były zgodne z wartościami wyznawanymi przez PiS, czemu nie apelował, kiedy naukowiec był wpisywany na wyborczą listę tej partii?

Po drugie, publicysta portalu Wpolityce.pl, który bądź co bądź, trudno posądzić o chęć wyrządzenia szkody PiS, wyrywa wypowiedzi prof. Krasnodębskiego z kontekstu. Swoją dramatyczną narrację buduje w oparciu o jedno (sic!) zdanie z tekstu, który ma blisko 11,5 tysiąca znaków. Ponadto, kilka wersów za zacytowanym przez Wasiukiewicza zdaniem, prof. Krasnodębski wyjaśnia o co mu konkretnie chodzi. I bynajmniej nie o wprowadzenie w Polsce instytucji "małżeństw" jednopłciowych (całość artykułu w "Rz" TUTAJ). 

Sam prof. Krasnodębski nie traktuje apelu Wasiukiewicza poważnie. Pojawia się więc pytanie, o co chodzi panu Wasiukiewiczowi, który nie kryje swoich wielkich sympatii dla Ruchu Narodowego (ba, jego żona nawet kandydowała z list RN do PE)...

Przeczytaj wywiad z prof. Krasnodębskim dla Fronda.pl na temat tego kuriozalnego ataku portalu Wpolityce.pl: 

Prof. Krasnodębski dla Fronda.pl: Apel Wasiukiewicza to jakieś kuriozum

ReD