Portal Fronda.pl: Na portalu Wpolityce.pl pojawił się apel do prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Jerzy Wasiukiewicz oczekuje, że odstąpi Pan od przyjęcia mandatu posła do Parlamentu Europejskiego. Powodem tego apelu jest pański tekst, jaki ukazał się w 2010 roku w "Rzeczpospolitej", a w którym – jak cytuje Wasiukiewicz – napisał Pan: „Nie chcę Polski,w której homoseksualiści byliby prześladowani i nie mogli żyć w związkach prawnie uregulowanych”.

Prof. Zdzisław Krasnodębski: W pierwszej kolejności odsyłam do całego tekstu, jaki ukazał się w "Rzeczpospolitej", a nie do jednego zdania. Wymowa artykułu jest oczywista. To była polemika z Adamem Michnikiem, tekst zbudowany został na kontrapunkcie. Pan Wasiukiewicz wykazał się wyraźnie złą wolą albo ma bardzo głębokie kłopoty z analizą tekstu. Być może w ogóle nie przeczytał go w całości... Trudno mi polemizować z jego apelem. Zaś co do meritum sprawy, to ja rzeczywiście nie chciałbym, aby ktokolwiek w Polsce był prześladowany, ani kobiety, ani homoseksualiści, ani Żydzi, ani imigranci. Nigdy nie ukrywałem, że nie jestem za prześladowaniem ludzi. Oczywiście, nie sądzę, aby któraś z tych kategorii obywateli RP była prześladowana.  W Europie mamy natomiast do czynienia z coraz częstymi przypadkami prześladowania chrześcijan, zwłaszcza katolików.

W tekście pisałem także, że nie chcę, aby chrześcijanie w Polsce byli spychani na margines etc ,w której style życia bohemy są propagowane jako wzór do naśladowania, w której mniejszość usiłuje narzucić swój styl życia i system wartości,  w której dokonuje się dechrystianizacji polskiej kultury. To wszystko znajduje się kilka zdań dalej, po wyrwanym z kontekstu cytacie, przytoczonym przez pana Wasiukiewicza. Każdy to może przeczytać i wyrobić sobie opinię. Wydaje mi się, że wyborcy, którzy na mnie zagłosowali, nie mieli większych trudności, by zapoznać się z tym tekstem. Poza tym, znają oni moje poglądy od lat i obdarzyli mnie zaufaniem. Jak rozumiem, publicysta Wpolityce.pl – podobnie jak, choć z innych względów, publicyści “GW” - nie obdarza mnie zaufaniem i ma do tego prawo jako obywatel.

Tekst, który przywołuje Wasiukiewicz ukazał się cztery lata temu, a jego apel – dwa dni po wyborach do Parlamentu Europejskiego, w których uzyskał Pan mandat posła do PE. Nie dziwi Pana taki apel akurat teraz? Jeśli panu Wasiukiewiczowi nie pasowała pańska kandydatura z listy PiS, to mógł apelować w trakcie kampanii wyborczej...

Do wyborów stają ludzie o różnych poglądach. Na pewno byli tacy, którzy odpowiadali panu Wasiukiewiczowi. Miał możliwość oddać na nich swój głos. Ja przedstawiam swoje poglądy w sposób jasny i czytelny. Zdobyłem zaufanie wielu tysięcy Polaków dzięki spotkaniom wyborczym, również poprzez publicystykę i dotychczasową działalność publiczną. Zawsze podkreślałem, że będą walczył o polską tradycję, praworządność, podkreślałem mój szacunek dla tradycji chrześcijańskich. W moim tekście sprzed czterech lat nie ma nic, co mogłoby sugerować, że jest inaczej. Odpowiadałem w nim, dlaczego nie będę głosował na Bronisława Komorowskiego. Była to odpowiedź na tekst w "Wyborczej", w którym ludzie głosujący na Jarosława Kaczyńskiego zostali przedstawieni jako fanatycy, zaściankowi oszołomi, antysemici, mizogini, ludzie prześladujący homoseksualistów... To była typowa Michnikowa karykatura, a ja na nią odpowiedziałem. Widocznie ta karykatura odpowiada poglądom pana Wasiukiewicza. Niech więc panowie polemizują ze sobą. oczywiście nie biorę tego apelu poważnie. Traktuję go jako pewne kuriozum.  Podobnie jak wypowiedź dla TVN doradcy prezydenta Komorowskiego w trakcie kampanii.

Na koniec zapytam, jak Pan wyobraża sobie regulacje prawne związków jednopłciowych, w których Pan pisał we wspomnianym tekście na łamach "Rz"?

Nie chodziło o “legalizację” związków homoseksualnych, bo one w Polsce już są legalne. U nas nikogo nie ściga się ze względu na odmienną orientację seksualną. Zachowania homoseksualne nie są penalizowane i zdaje się, że tak jest w każdym kraju z naszej strefy kulturowej. Oczywiście nie miałem na myśli wprowadzenia "małżeństw" jednopłciowych. Według konstytucji RP małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. Nie miałem na myśli nawet tego, co się nazwy “civil union” czy nawet “domestic partership”, tylko pewne prawne regulacje, które w pewnych sytuacjach życiowych pozwoliłoby traktować takie osoby humanitarnie. Często pojawia się  argument, że np. takie osoby nie mogą się odwiedzać w szpitalach lub uzyskiwać istotnych informacji o stanie zdrowia osoby, z którą pozostają w wieloletnim związki itd. Mamy w Polsce taką tendencję do udawania, że nie ma spraw drażliwych, które dzielą wielu ludzi.  Sądzę, że nie unikniemy w przyszłości takich pytań i konieczności odpowiedzenia na nie w cywilizowany sposób, a jednocześnie bez naruszania podstawowych wartości i norm.

Nie sądzę jednak by były to najważniejsze sprawy, przez którymi stoi Polska i którymi przede wszystkim powinniśmy się zajmować.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk

Czytaj również: O co chodzi portalowi Wpolityce.pl?