Punktem wyjścia dla analizy jest lipcowy sondaż Homo Homini, wg którego Nowa Prawica mogła liczyć na 7,4 proc. głosów, o 3,5 proc. więcej, niż Ruch Palikota, który ostatecznie - z 10-procentowym wynikiem - stał się trzecią siłą w Sejmie. To właśnie RP miał przejąć „anty-establishmentową” część elektoratu KNP, w tym wyborców, którym zależy na legalizacji marihuany. Otwarcie prawicowi zwolennicy partii Janusza Korwin-Mikkego z okręgów, w których KNP nie został zarejestrowany mieli przerzucić głosy na KW Prawica (alians Prawicy Rzeczpospolitej i Unii Polityki Realnej). Autorzy analizy twierdzą także, że nie bez wpływu na fatalny - zaledwie ponad 1-procentowy - wynik KNP pozostał fakt, że partii nie udało się zarejestrować list w dużej części Polski zachodniej oraz w szeregu ośrodków miejskich (w Warszawie, Gdyni, Gdańsku, Słupsku, Olsztynie, Poznaniu, Gliwicach, Bielsku-Białej, Radomiu), a więc tam, gdzie Nowa Prawica oczekiwała najlepszych wyników. Tekst wspomina również o - opartym na precedensach z poprzednich wyborów - podejrzeniu fałszerstw, a także ubolewa nad zmarnowaną szansą współrządzenia z PO, dla której KNP, jako partia deklarująca z jednej strony chęć przeprowadzenia głębokich reform gospodarczych, a z drugiej - nie łasa na ministerialne stołki, byłaby doskonałym koalicjantem.

 

Czy w to wierzyć? Jak ktoś lubi historie alternatywne, to proszę bardzo. Problem w tym, że JKM często przeszacowywał poparcie dla swojej partii. W wyborach z 1993 roku twierdził, że dostanie 25 proc. głosów, tymczasem otrzymał ich 3,5 proc. Swoje szacunki opierał na przemnażaniu ludzi, którzy przychodzili na spotkania z Korwinem przez średnią liczbę osób w rodzinach jakie posiadali. Faktem jest, że PKW w ostatnich wyborach postąpiła haniebnie odrzucając podpisy z byle powodu i działalnością komisji koniecznie trzeba się zająć.

 

Całość analizy tutaj.

 

MO/Korwin-Mikke.pl