W samym środku kryzysu prześladowana przez Państwo Islamskie (IS) iracka zakonnica Hayat (30 lat), której odebrano wszelkie poczucie bezpieczeństwa, padła na kolana i zwróciła się do Boga, żeby nią pokierował. Odpowiedział. Teraz sama przewodzi ruchowi modlitewnemu pośród uciekinierów irackich i zainspirowała tym wiele osób.

Siostra wygląda na zmęczoną, a trudy tułaczego życia odcisnął się na jej twarzy. Łzy płyną obficie, gdy wspomina, jak Państwo Islamskie zmusiło ją do opuszczenia klasztoru, w którym 14 lat wcześniej oddała życie Bogu. Lecz kiedy mówi o modlitwie, o tym, jak Bóg odpowiedział i posłużył się nią, by zaopiekować się wysiedloną młodzieżą, wyraz twarzy zmienia się, łzy obsychają, a w ciemnych oczach pojawia się stanowczość.

Siostra Hayat żyła pod osłoną klauzury klasztoru dominikańskiego obok Mosulu w północnym Iraku. Zajmowała się dziećmi z sierocińca i wykładała antropologię na miejscowym uniwersytecie. Latem 2014 roku islamska grupa fundamentalistyczna IS dotarła do Mosulu, a Hayat wraz z siostrami zostały zmuszone do ucieczki.  

– Kiedy zdałyśmy sobie sprawę z tego, że ucieczka jest jedynym wyjściem, każda z nas spakowała torbę. Spotkałyśmy się w kościele na modlitwę, pocałowałyśmy po raz ostatni podłogę i zamknęłyśmy za sobą drzwi klasztoru.

Miała nadzieję na szybki powrót, przecież na pewno, ktoś zmusi IS do wycofania się z miasta? Jednak siła wojskowa IS rosła. Większość z dziesiątków tysięcy chrześcijan, którzy w 2014 roku opuścili Mosul, utknęło w okolicznych obozach dla uchodźców. Ich domy są obecnie zajęte przez wojowników IS lub zostały obrabowane przez byłych sąsiadów. 
Państwo Islamskie przejęło również klasztor, który siostra Hayat przez ponad dziesięć lat nazywała domem.

– Parę dni po ucieczce do naszej przełożonej siostry Marii zadzwonił na komórkę przywódca Państwa Islamskiego: „Dzwonię, żeby ci powiedzieć, że siedzę teraz na twoim krześle i z niego dowodzę”. Powiedział to oczywiście po to, żeby z niej zadrwić. Zapytał, gdzie przechowywałyśmy broń, ponieważ był pewien, że tak strategiczny budynek musiał mieć arsenał. Siostra pokierowała go do biblioteki, gdzie wiedziała, że znajduje się Pismo Święte. Odpowiedziała: „Nie ma żadnej broni, są tylko książki”. Mężczyzna zaczął na nią krzyczeć przez telefon. „Biblia jest jedyną bronią, którą się posługujemy. Zachęcam, żebyś zaczął ją czytać”.

Hayat nauczyła się wielu ważnych lekcji od siostry Marii, która ją zainspirowała do tego, żeby nie rezygnowała z pracy na rzecz Królestwa Bożego.

– Po dotarciu do bezpiecznego miejsca Maria wezwała wszystkie siostry na spotkanie, które wywarło wielki wpływ na moje życie – opowiada Hayat. – Nauczyła nas, żebyśmy podczas kryzysu pamiętały o trzech rzeczach: 1) żebyśmy nie patrzyły wstecz na to, co się zdarzyło, 2) żebyśmy pytały się, co Bóg dzisiaj do nas mówi, i 3) żebyśmy wyszły do świata i pracowały z ludźmi.

Hayat wzięła sobie te lekcje do serca i zaczęła wprowadzać w życie. Pamięta, jak modliła się o prowadzenie i usłyszała jasne wskazówki od Pana.
–To było zupełnie jasne, przemówił do mnie – wspomina. – Wezwał mnie do pracy z dziećmi i młodzieżą.

Zapoczątkowała ruch modlitewny wśród młodych uchodźców w Irbil.

– Potrzeby uchodźców były tak wielkie, że poczuliśmy, iż trzeba modlić się w zorganizowany sposób – wyjaśnia Hayat.  –  Ten ruch rozpoczął się jak małe ziarenko, gdy tylko kilkoro młodych zebrało się w ogrodzie obozu dla uchodźców. Zapalili świeczkę i modlili się po cichu lub głośno. Wielu modliło się „Boże, zmiłuj się nad nami” albo „Boże, pozwól nam wrócić do domów”.

Co tydzień coraz więcej osób dołączało się do spotkań modlitewnych. Obecnie co sobotę ogród jest pełen modlących się chrześcijan.

– Modlą się o swoje potrzeby – mówi Hayat. – Całe rodziny przychodzą, proszą o modlitwę i w zamian modlą się o innych.

Siostra Hayat dziękuje za to Bogu.

–Wszystko pochodzi od Boga. Kiedy przychodzę do domu po długim dniu pracy, czuję, że daje mi wieczorem nowe pomysły do pracy z dziećmi, młodzieżą i starszymi ludźmi. Takie myśli na pewno nie pochodzą ode mnie, muszą być od Boga.

Dziękuje miejscowemu partnerowi, przez którego Open Doors wspiera jej projekt.

– Wspieracie leczenie chorych i program dla młodzieży. Modliliście się i nadal modlicie się za nas, nawet wtedy, kiedy świat zaczął o nas zapominać. Czujemy moc tych modlitw. One nam bardzo pomagają. Proszę, módlcie się dalej. Wasze modlitwy to codzienny chleb, którym się posilamy.

Konkretnie prosi o modlitwę za wielu chrześcijan w Iraku, którzy są „zagubieni, w szoku i czują się zagrożeni”.

– Są pozbawieni tożsamości i kompletnie zagubieni we własnym kraju – mówi. – Pytają Boga, co chce, żeby zrobili. Czy powinni emigrować? Czy powinni trwać we własnym kraju, akceptując to, co Bóg tu robi? Módlcie się, żeby Bóg otworzył dla nich drzwi i pokazał, dokąd iść. 
Nocleg na podłodze

Siostra Hayat wie, co to jest poświęcenie. Przez pięć miesięcy w Irbil czuwała nad grupą starszych zakonnic, które potrzebowały codziennej opieki.

–Nie miałam gdzie spać, ale podczas tych pełnych wydarzeń dni nikt tego nie zauważył – dzieli się. – Więc spałam w pralni na podłodze. Torba była moją poduszką, a z rzeczy do prania robiłam sobie co noc łóżko. Siostry nigdy się o tym nie dowiedziały, a ja sama nie chciałam o tym powiedzieć, bo przyszłam po to, żeby im służyć. W ten sposób mogłam wyrazić swoją solidarność z uciekinierami”.

Źródło: Open Doors