Niemiecki minister ds. żywienia Christian Schmidt (CSU) ostrzegł swoich obywateli przed popadaniem w wegańskie przesądy i podawaniem swoim dzieciom wyłącznie roślinnego pożywienia. Jak podał - oczywiście w sposób o wiele bardziej dyplomatyczny, niż tu referujemy - dieta wegańska to czcza fanaberia, która jest szkodliwa dla zdrowia, zwłaszcza, gdy idzie o najmłodszych.

Tymczasem weganizm staje się w Niemczech coraz bardziej popularny. Obecnie bez produktów zwierzęcych obywa się w tym kraju 1,1 proc. społeczeństwa. Ludzie pozbawiają się w ten sposób zwłaszcza witaminy B12, która jest jednak niezbędna do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Muszą przyjmować witaminę B12 w formie syntetycznej (co, na marginesie, obrazuje niebywałą głupotę weganizmu - to ideologia oderwana od rzeczywistości, proponująca ludziom coś, co jest całkowicie sprzeczne z naturą).

Efektem niedoboru witaminy B12 wśród dzieci może być spowolniony wzrost oraz problemy neurologiczne.

Wniosek, jaki z tego płynie, jest prosty: przestawianie dzieci na dietę wegańską to wyrządzanie im niebywałej szkody, która może wpłynąć na całe jego życie. Pamiętajmy, że bezmyślne zwierzęta różnią się w znaczący sposób od ludzi i prądy intelektualne, które chcą tę różnice zatracić, są zgoła nic nie warte. Najlepszym lekarstwem na zaczadzenie wegańską ideologią jest spojrzenie na rzeczywistość. 

W te święta jedzmy więc mięso, jak Pan Bóg i polska tradycja przykazują. Co ciekawe chociaż raz można zgodzić się z twierdzeniem... niemieckiego ministra. 

hk