Główny dowódca niemieckiej marynarki wojennej wiceadmirał Kay-Achim Schoenbach podał się wczoraj do dymisji po swoich skandalicznych wypowiedziach na temat Rosji i Ukrainy. Nie umknęło to uwadze niemieckiej prasy, która jego słowa określiła m. in. mianem "bezprecedensowego blamażu".

Schoenbach powiedział m. in., że rosyjski prezydent Władimir Putin zasługuje na szacunek, zaś Krym nigdy nie powróci już do Ukrainy.

- Mój Boże, obdarzenie kogoś szacunkiem mało kosztuje, a nawet nic... Można łatwo dać mu szacunek, którego żąda i zapewne na który również zasługuje - mówił Schoenbach o Putinie.

Zdaniem publicysty Sueddeutsche Zeitung, Schoenbach jest "teraz twarzą niemieckiego zamętu w sprawie Ukrainy: zwlekanie, łagodzenie, niemal ezoteryczna mieszanka geopolitycznej emocjonalności i religijnej zmowy".

Publicysta dodał, że Schoenbach to jeden z wielu. "To przede wszystkim mężczyźni z drugiego albo trzeciego szeregu w polityce, ale przede wszystkim stojący na czele firm wykazują upodobanie do mocarstwowych interesów Rosji, podziwiają władców na Wschodzie albo dalszym Wschodzie powołując się na rzekome niemieckie interesy (gospodarcze), przydzielają na mapie strefy wpływów i dokładają do tego upominek w postaci Krymu" - czytamy w artykule.

W ocenie publicysty, w internecie znaleźć można wielu, którzy "gloryfikują Rosję, która potrzebuje silnego człowieka i silnej ręki", podważając tym samym więź Niemiec z Zachodem. Postawa takich ludzi, jak Schoenbach, budzi wątpliwości co do rzeczywistego wkładu Niemiec w Sojusz Północnoatlantycki.

"Niemcy, które z pomocą swoich sojuszy stale importują bezpieczeństwo, ale nie wpłacają już na konto sojusznicze" - czytamy.

Jak czytamy na łamach SZ, najgorszy przykład takiej postawy to „czołowy populista wśród premierów krajów związkowych Markus Soeder”, szef CSU i regionalnego rządu Bawarii, który wypowiada się o konflikcie „z ambiwalencją nie do przebicia”, „schlebia Rosji i relatywizuje groźby, chce otworzyć gazociąg i spisuje na straty Ukrainę, bo jej członkostwo w NATO nie jest na porządku dziennym – jakby o to właśnie chodziło”.

Mocna krytyka Soedera znalazła się także na łamach Frankfurter Allgemeine Zeitung. "ak głęboka jest skłonność do łagodzenia, można wyczytać z tego, że Soeder i (szef CDU Friedrich) Merz żądają odroczenia przystąpienia Ukrainy do NATO. Każdy wie, że to nie nastąpi w dającym się przewidzieć czasie. Ale nawet dla chadecji ważniejszy jest dziś sygnał wyjścia naprzeciw Putinowi niż obrona zasad zachodniego Sojuszu" - czytamy.

"To, że rząd federalny najwyraźniej zablokował dostawy broni z Estonii na Ukrainę, będzie nową pożywką dla starej nieufności w Europie Wschodniej do polityki Berlina wobec Rosji" - czytamy dalej na łamach FAZ.

Najdobitniej słowa byłego już wiceadmirała skrytykowano na łamach Die Welt. Publicysta tej gazety określił je mianem "bezprecedensowego blamażu".

"(...) gorzka prawda leży teraz na stole. Niektórzy wysokiej rangi oficerowie i stratedzy niemieccy – kto wie, jak wielu – uważają, że nie może być aż tak źle tylko dlatego, że setki rosyjskich żołnierzy stoją na granicy z Ukrainą" - publicysta Die Welt dostrzega jednak dobre strony wypowiedzi Schoenbacha.

Publicysta Die Welt podkreśla także, że Niemcy są coraz bardziej izolowane w swojej niechęci do przekazania broni Ukrainie. Ponadto w ocenie komentatora Die Welt, w 2014 roku Rosja zajeła Krym właśnie dlatego, że "kraje, takie jak Niemcy nie zagroziły wówczas wystarczającym oporem. W ocenie autora "nie może się to powtórzyć".

jkg/deutsche welle