"Trwanie niemieckiej SPD przy poparciu dla Nord Stream 2 zwiększa zagrożenie wojną na Ukrainie" - czytamy na łamach niemieckiego dziennika Frankfurter Allgemeine Zeitung.

W ocenie komentatora FAZ zachowanie socjaldemokratów (SPD) wobec gazociągu Nord Stream 2 staje się coraz bardziej irracjonalne. Jest też coraz bardziej niebezpieczne.

Autor artykułu Reinhard Veser uważa, że SPD próbuje nakreślić "wyraźną linię oddzielającą projekt od gróźb Rosji przeciwko Ukrainie". Cytuje przy tym słowa polityków SPD, którzy "nie chcą wciągać Nord Stream 2 w konflikt" oraz nie chcą oceniać gazociągu według kryteriów politycznych.

"To sformułowanie (...) jest przyznaniem się do porażki. Oznacza, że postanowiono zamknąć oczy na rzeczywistość. Po prostu odmawia się oceny geopolitycznego projektu według kryteriów geopolitycznych. Wypowiedź Lambrecht kieruje się podobną logiką. Zaprzecza ona, że istnieje związek między Nord Stream 2 a konfliktem, w którym gazociąg jest wykorzystywany przez Rosję jako środek nacisku" - uważa Veser.

W felietonie przywołane zostały także słowa sekretarza generalnego SPD Kevina Kuhnerta, który stwierdził, że nie należy wywoływać międzynarodowych konfliktów, aby "w ten sposób pogrzebać projekt, który zawsze był dla niektórych solą w oku". Zdaniem Vesera wypowiedź tę należy rozumieć jako zarzut w kierunku tych, którzy chcieli wywołać konflikt Rosji z Ukrainą, aby zaszkodzić gazociągowi.

Veser wskazuje także, że celem Nord Stream 2 od zawsze było ominięcie Ukrainy. "Stała za tym uzasadniona refleksja, że kraj, który tak bardzo zależy od sprzedaży swojego gazu do Europy, jak Rosja, musi zdywersyfikować swoje drogi transportu. Nie może być zależny od jednego kraju tranzytowego" - czytamy.

"Podczas gdy rządy w Europie Zachodniej i UE nie chciały tego dostrzec, w Warszawie, Wilnie, Rydze i Tallinie już wtedy widziano bardzo wyraźnie, w jakim kierunku idzie Rosja pod rządami Putina" - sądzi publicysta.

"Nord Stream 1 wyrządził przede wszystkim szkody polityczne. Sposób, w jaki Berlin i Moskwa uknuły ponad głowami Polski i Bałtów to, co uważały one za wymierzone w ich interesy, wzbudziło oparte na historycznych doświadczeniach obawy. Do tego doszło wrażenie, że Rosja ma korumpujący wpływ na Niemcy, które powstało po przejściu Schroedera na usługi Gazpromu. Te spięcia zapewne kiedyś zostałyby zapomniane, gdyby Niemcy po rosyjskiej aneksji Krymu i rozpoczęciu wojny w Donbasie prowadziły konsekwentną politykę wobec Rosji. Ale Berlin zwielokrotnił szkody, gdy nawet w obliczu militarnej agresji Rosji na Ukrainę, poparł już w 2015 roku Nord Stream 2 ponad głowami sąsiadów" - czytamy dalej.

W ocenie Vesera nowy niemiecki rząd pod wodzą Olafa Scholza swoją postawą wobec gazociągu zwiększa ryzyko wojny.

"Jeżeli czołowi niemieccy politycy bronią Nord Stream 2 teraz, gdy Kreml skoncentrował wojska na granicy z Ukrainą a jego propagandowe media grożą otwartą wojną, to ma to wpływ na kalkulację ryzyka przez Moskwę" - czytamy.

jkg/deutsche welle