"Stanowisko nowego rządu Niemiec wobec kontrowersyjnego gazociągu może być fundamentalnie inne niż dotychczasowego, choć w umowie koalicyjnej nie napisano tego wprost" - pisze niemiecka gazeta Sueddeutche Zeitung.

SZ nazywa gazociąg największym tematem spornym w polityce zagranicznej Niemiec. Podkreśla także, że sama nazwa "Nord Stream 2" ani razu nie padła w umowie koalicyjnej. "Nie oznacza to jednak, że nowa koalicja trzyma się linii odchodzącego rządu, który próbował ostatecznie przeforsować ukończenie i oddanie do użytku kontrolowanego przez rosyjski państwowy koncern Gazprom gazociągu" - zaznacza komentator gazety.

SZ wskazuje w tym miejscu na krótki, ale potencjalnie bardzo istotny zapis umowy koalicyjnej, który stanowi, że "projekty energetyczno-polityczne także w Niemczech obowiązuje europejskie prawo energetyczne".

To w tym zdaniu miałaby się zawierać istotna zmiana dotychczasowej polityki względem gazociągu. Nowy niemiecki rząd nie planuje co prawda ingerencji w certyfikację Nord Stream 2. Na marginesie należy dodać, że procedura certyfikacji została niedawno wstrzymana przez właściwe władze niemieckie.

"Sformułowanie jest wyraźnym sygnałem dla Komisji Europejskiej, że nowy rząd nie nalega w pierwszej kolejności na dokończenie rurociągu, ale na przestrzeganie przepisów UE, według których operator gazociągu musi być rozdzielony od producenta gazu" - czytamy w SZ.

Komentator podkreśla, że ten zapis stawia w nowej sytuacji także władzy Unii. Oznacza on bowiem, że Unia nie będzie już stała pomiędzy dylematem: bronić unijnej polityki energetycznej albo szykować się na fundamentalny spór z Niemcami.

Takie rozwiązanie zlikwiduje także potencjalne spory dotyczące gazociągu na łonie samej nowej niemieckiej koalicji. Zwycięscy w wyborach socjaldemokraci (SPD) gazociąg bowiem popierają, a pozostałe dwie partie - Zieloni i liberałowie (FDP) - są mu zdecydowanie przeciwni.

Sueddeutsche Zeitung zacytowało także słowa jednego z liderów Zielonych oraz prawdopodobnego ministra gospodarki Roberta Habecka.

- To projekt strategiczny, który stawią Ukrainę pod presją i zwiększa zależność niemieckiej polityki - powiedział Habeck. Zdanie to było wielokrotnie wypowiadane przez przedstawicieli władz polskich, a także ukraińskich. Rząd Angeli Merkel pozostawał jednak głuchy na tego rodzaju argumentację, obstając przy opinii, że Nord Stream 2 to projekt czysto biznesowy.

jkg/deutsche welle