Służby medyczne apelują do wszystkich osób, które potrzebują pomocy lekarskiej i wzywają pogotowie, aby w żadnym wypadku nie zatajać informacji związanych z możliwością zarażenia się wirusem SARS-CoC-2.

Nie poinformowanie o tym dyspozytora w momencie wzywania pomocy może w obecnych okolicznościach prowadzić do zagrożenia dla wielu ludzi. Jeżeli ratownicy nie zostaną poinformowani o możliwości zakażenia się koronawirusem, nie zastosują odpowiednich środków i nie zabezpieczą się właściwie. Wówczas, zarażając się, będą rozprowadzali wirusa na wiele osób, z którymi pracują i którym niosą pomoc. Kiedy natomiast okaże się, że niezabezpieczeni nieśli pomoc zarażonemu, będą musieli zostać poddani kwarantannie i odsunięci od pracy. A dzisiaj każda para rąk na pokładzie służb medycznych jest niesamowicie ważna i niezbędna.

Aby uświadomić to Polakom ruszyła specjalna kampania społeczna w mediach społecznościowych o nazwie #NieKłamMedyka.

-„Podstawa to nie oszukiwać dyspozytora i zespołu, który jest na miejscu u pacjenta. Być szczerym w rozmowie z personelem Szpitalnego Oddziału Ratunkowego czy Izby Przyjęć. Ludzie kłamią na potęgę” – mówi Piotr Dymon, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych.

Jak przestrzega, jeśli ludzie będą zatajać istotne informacje związane z koronawirusem, w ciągu 2-3 tygodni może przestać istnieć system ratownictwa. Nie będzie miał kto zastąpić poddanych kwarantannie zespołów i zwyczajnie nie będzie ratowników medycznych mogących nieść pomoc potrzebującym.

Jak dodaje Piotr Dymon, bardzo często zdarza się, że dzwoniące po pomoc osoby zatajają fakt, że były za granicą, miały kontakt z osobą zarażoną czy są poddane kwarantannie domowej. Wówczas wysłany do takich osób personel medyczny musi zostać poddany badaniom i kwarantannie, co wyklucza go z możliwości ratowania życia innym ludziom.

Dymon wskazuje też na obecny problem wyolbrzymiania swojego złego samopoczucia aby wymusić przyjazd karetki, która w rzeczywistości nie jest potrzebna i w tym czasie powinna nieść pomoc osobom naprawdę zagrożonym.

-„Ludzie wymuszają przyjazd pogotowia, bo większość przychodni w tej chwili nie działa normalnie. Są konsultacje telefoniczne. Opieka nocna nie przyjmuje pacjentów, jeśli mają podwyższoną temperaturę. Większość zleceń teraz dotyczy właśnie takich przypadków” – mówi szef OZZRM.

Opisuje sytuacje, kiedy ludzie zgłaszają dyspozytorowi duszności lub utratę przytomności, a w rzeczywistości mają zwykły kaszel i niewielką temperaturę. Jak podkreśla, kiedy podejrzewamy u siebie zarażenie nowym wirusem, należy telefonicznie zawiadomić sanepid, a nie wzywać pogotowie. Samo zarażenie koronawirusem nie jest zagrożeniem życia.

W obliczu rozprzestrzeniania się epidemii koronawirusa, najważniejszy jest dzisiaj zdrowy rozsądek i odpowiedzialność każdego Polaka.

kak/ niezależna.pl