Komisja Praw Człowieka w Pakistanie opublikowała raport, w którym odnotowano, że rośnie ilość „zabójstw honorowych”. 1 096 Pakistanek zginęło w atakach związanych z honorem w 2015 roku, co oznacza trzy zabójstwa dziennie.

Szacuje się, że na całym świecie 20 000 kobiet jest zabijanych każdego roku w imię honoru. A są to tylko zgłoszone przypadki.

„Zabójstwa honorowe” to plemienny zwyczaj, zgodnie z którym cześć wsi, plemienia lub rodziny zależy od kobiecego ciała. Dopóki kobieta stosuje się do nakazów swojej rodziny i przestrzega zasad społecznych, jest uważana za szlachetną. Kiedy tylko zdecyduje się skorzystać z wolności myśli lub swobody działania, uważa się, że przekroczyła granicę, wyznaczoną przez męskich członków swojej rodziny. Staje się wtedy naznaczona i na zawsze skażona; żeby przywrócić honor rodziny musi polać się krew.

W 2016 roku pakistańska reżyser Sharmeen Obaid-Chinoy zdobyła Oscara za film „Dziewczyna w rzece”, dokument o zabójstwach honorowych. Obaid-Chinoy wezwała do uchwalenia ustawy przeciwko tym zabójstwom. Jednak przepisy te będą trudne do wprowadzenia w kraju, w którym zgodnie z prawem opartym na szariacie rodzina ofiary może wybaczyć zabójcy. A ponieważ najczęściej zabójcy są częścią rodziny, krewni rzadko nawet składają skargę. Jest to obrzydliwe błędne koło. Inni członkowie rodziny wybaczają mordercy, który odchodzi wolno, sygnalizując w ten sposób innym ludziom, że oni też mogą zabierać życie bez ryzyka kary.

Qandeel Baloch była dwudziestosześcioletnią celebrytką mediów społecznościowych, która odważyła się żyć „nieszablonowo”. Szablonem w jej przypadku były kryteria określone przez większość mężczyzn w Pakistanie, którzy dyktują, ile wolności przysługuje kobiecie w tym zdecydowanie patriarchalnym społeczeństwie. A ona dzielnie odrzuciła te kryteria, publicznie komentując i rzucając wyzwanie ograniczeniom nakładanym na kobiety. Zachowanie Qandeel było według naszych standardów łagodne, ale w pełnym zakazów społeczeństwie, w którym żyła, ściągała na siebie pioruny. Odważyła się ganić podporządkowaną pozycję kobiet w społeczeństwie pakistańskim, a zamordowana została za to przez własnego brata. Powiedział, że „zabił dla honoru” i tego „nie żałuje”, ponieważ „dziewczyny są przeznaczone do pozostawania w domu”.

W przypadku Baloch niemal równie przerażająca jak samo morderstwo była reakcja mediów społecznościowych, w których wielu Pakistańczyków oklaskiwało jej zabójstwo i pisało, że rzeczywiście musiała umrzeć, ponieważ była „niehonorową” kobietą. Tacy zabójcy są bezkarni, nawet nie doświadczają stygmatyzacji w społeczeństwie, które uważa ich działania nie tylko za uzasadnione, ale sprawiedliwe.

Baloch robiła coś nie do pomyślenia. Obnażała hipokryzję społeczeństwa pakistańskiego, wypowiadała się przeciwko przemocy z rąk byłego męża i miał czelność oświadczyć, że jest władczynią własnego ciała. Obnażała również podwójne standardy mułłów, ale chyba jej największym błędem w oczach tych, którzy zdecydowali się odebrać jej życie, było to, że sprzeciwiała się patriarchatowi i mizoginii w Pakistanie. Za to oddała swoje życie.

My na Zachodzie także nie jesteśmy uodpornieni na przemoc związaną z honorem. Od 2002 roku w Kanadzie doszło do 13 przypadków „zabójstw honorowych”. Został jednak uruchomiony obywatelski projekt mający na celu kształcenie posłów. Przesyłano im kopię nagrodzonego dokumentu „Honor Diaries”. Dzięki temu w parlamencie zorganizowano wiele dyskusji, a także zaproszono kobiety do zeznawania w kwestiach dotyczących przemocy związanej z honorem. W rezultacie uchwalono ustawę S-7, o zerowej tolerancji dla barbarzyńskich praktyk kulturowych, która została przyjęta w czerwcu 2015 roku.

Ustawowo została podniesiona do 16 lat dolna granica wieku niezbędnego do zawarcia małżeństwa oraz wprowadzono penalizację przymusowych małżeństw. Ustawa sprecyzowała również przepisy związane z poligamią, z myślą o zapobieganiu imigracji przez tych, którzy angażują się w tę praktykę i ułatwieniu deportowania ludzi, którzy to robią. Zaostrzono także prawo dotyczące „zabójstw honorowych”, tak żeby zabójcy nie mogli się już bronić w sądzie argumentem o „prowokacji”.

Ogólnoświatowa walka o wyeliminowanie przemocy usprawiedliwianej „honorem” wymaga oddolnych działań, jak również ustanowienia surowych przepisów, które będą powstrzymywały sprawców tych przestępstw. Jeśli nie zaczniemy działać, te barbarzyńskie praktyki będą kontynuowane.

Raheel Raza

Autorka jest przewodniczącą Council for Muslims Facing Tomorrow, dziennikarką i muzułmańską aktywistką praw kobiet. Wypowiedziała się w głośnym filmie „Honor Diaries” o prawach kobiet w świecie islamu.

za: euroislam.pl