- Pełną radość niesie nam zmartwychwstanie Pana. Dopiero ono przełamuje wszelkie lęki, jakie się w nas pojawiają – pisze o. Włodzimierz Zatorski, benedyktyn.

„Nakazy Pana są radością serca” – tak śpiewamy w refrenie psalmu. Nie od razu jednak takimi się wydają. U ludzi zgromadzonych na wspólne czytanie Prawa za czasów Nehemiasza słyszane słowo budziło lęk i przerażenie ze względu na wiarołomstwo przodków i perspektywę kary, jaka się im ukazała. Lewici musieli im wyjaśniać, że nie jest to właściwe rozumienie Pisma. Prawo nie zostało nam dane po to, by nas przygnębić, ale abyśmy byli wolni. Stąd nie kara, ale wezwanie i godność, jaka z niego wyrasta, powinny być zasadniczą perspektywą. Lęk jest reakcją niewolnika, natomiast Boży lud jest ludem wolnym. Jeżeli zdominuje nas lęk, nie będziemy potrafili prawidłowo myśleć. Będziemy nieustannie szukali obrony i ratunku, zamiast zgłębiać prawdziwe znaczenie słów.

Nie bądźcie przygnębieni, gdyż radość w Panu jest waszą ostoją (Ne 8,10). Radość później św. Paweł nazwie jednym z owoców Ducha Świętego. On sam zresztą przestrzegał przed smutkiem, który niszczy. Radość wyrasta ze zrozumienia prawdziwego sensu Bożego orędzia: I cały lud poszedł, by jeść, pić … gdyż zrozumieli to, co im ogłoszono (Ne 8,12).

Pełną radość jednak niesie nam zmartwychwstanie Pana. Dopiero ono przełamuje wszelkie lęki, jakie się w nas pojawiają. Wcześniej uczniowie nie rozumieli jeszcze prawdziwego sensu orędzia Jezusa. Kiedy im mówił o swojej śmierci, nie chcieli tego przyjąć jako perspektywę niedopuszczalną. Pan Jezus musiał stopniowo wprowadzać ich w swoją tajemnicę. Przygotowywać do pełnego zrozumienia i późniejszego prowadzenia Jego dzieła. Wysłanie 72 uczniów z orędziem ewangelii było takim etapem. Wyposażył ich w moc czynienia cudów, aby w ten sposób sami doświadczyli mocy głoszonej prawdy i dla innych byli wyraźnym znakiem prawdziwości orędzia. Orędzie sprowadzało się do stwierdzenia: Przybliżyło się do was królestwo Boże (Łk 10,9). Dla samych uczniów sens tego orędzia nie był jeszcze w pełni znany. Oznaczało ono dla nich bliskość Mesjasza, z którym wiązali nadzieję na wyzwolenie Izraela. Jeszcze nie wiedzieli, co to praktycznie oznaczało, nie wiedzieli, jak to się stanie. Wierzyli jedynie, że On jest prawdziwym Mesjaszem. Sens bliskości królestwa uświadomili sobie dopiero po zmartwychwstaniu Jezusa i Zesłaniu Ducha Świętego. Wtedy też doświadczyli namacalnie mocy, która ich ogarnęła.

Włodzimierz Zatorski OSB/ ps-po.pl