Prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz udzielił wywiadu radiu RMF FM. Można powiedzieć, że "trafiła kosa na kamień". bo prowadzącym audycji był Robert Mazurek, który prowokacyjnie zapytał Adamowicza, czy poradzi sobie z zarządzaniem miastem zza krat.

"Czy pan mi sugeruje, że będę pierwszym więźniem politycznym reżimu Kaczyńskiego?"-odpowiedział rozbrajająco prezydent Gdańska. Wówczas Mazurek przypomniał, że CBA interesowało się Adamowiczem już wcześniej. 

Pytany, czy "nie boi się kandydować z aresztu", włodarz Gdańska stwierdził:

"Nie boję się, dlatego apelowałem do polityków PiS, by grali fair i nie wykorzystywali aparatu państwowego, policji politycznej, prokuratury do walki z konkurencją. (…) Gdyby nie decyzja partyjnej prokuratury, pisowskiej, Ziobry, nie byłoby tej sprawy".

"Mam tyle, ile mam. Pozostałe przekazałem rodzinie"- odpowiedział Paweł Adamowicz, dopytywany o to, co stało się z jego mieszkaniami. Z kolei pytany o konta bankowe stwierdził, że jak półtora miliona Polek i Polaków, jest frankowiczem. 

Prezydent Gdańska przez cały czas przekonywał, że jest niewinny. Zaatakował prowadzącego, że nie pyta o sprawy Gdańska, a te niezwiązane ze sprawowaniem urzędu prezydenta miasta. Mazurek zapytał, czy skoro Adamowicz nagminnie "myli się" w swoich oświadczeniach majątkowych, to czy nie pomyli się tak samo w sprawach finansów miasta. 

"Jesteśmy po kompleksowej kontroli regionalnej izby obrachunkowej, która objęła 4 lata, i raport z kontroli jest rewelacyjny, jest czyściutki. Miasto Gdańsk w tym roku przekroczyło 3 miliardy dochodów i wydatków. Ja rozpoczynałem jako prezydent z miliardowym budżetem, a więc w ciągu ostatnich 20 lat podniosłem do 3 miliardów 200 milionów złotych, więc Gdańsk jest fantastycznie rozwijającym się miastem"-stwierdził polityk.

Pytany o to, dlaczego rozczarował Platformę, Adamowicz odpowiedział, że najważniejsze są opinie mieszkańców Gdańska. 

"Ja mam codzienny kontakt z gdańszczanami: poprzez Messengera, Facebooka. Mam prawie 24 tys. "followersów". Dialog permanentny. I gdańszczanie byli zirytowani, zniecierpliwieni tym, że nie ma decyzji o kandydacie ze strony prodemokratycznych, proeuropejskich sił. Ja byłem zaczepiany w kościele, na ulicy, mówili: "kiedy, panie Adamowicz, pan w końcu się zdecyduje?"-przekonywał włodarz Gdańska. 

"Jestem lojalny w przyjaźniach, dlatego uprzedziłem Grzegorza Schetynę jako pierwszego przed ujawnieniem swojej decyzji mieszkańcom Gdańska"-tłumaczył.

yenn/RMF24, Fronda.pl