Walka z alkoholizmem to szczytny cel, jednak pomysł na jaki wpadło Ministerstwo Zdrowia wraz z Państwową Agencją Rozwiązywania Problemów Alkoholowych zakrawa na absurd, który może prowadzić do dokładnie odwrotnych skutków. 

Według danych Ministerstwa Zdrowia w 2015 roku przeciętny Polak wypił 3,2 litra mocnego alkoholu. Jest to analogiczna ilość co w poprzednich latach. Toteż ministerstwo wraz z Państwową Agencją Rozwiązania Problemów Alkoholowych postanowiło poczynić pewne kroki. 

Jakie? Otóż jak donosi Wirtualna Polska, planowany jest zakaz produkcji i sprzedaży tzw. "małpek" czyli małych opakowań mocnego alkoholu. 

Według danych ministerstwa i organizacji PARPA spożycie alkoholu jest większe przez dostępność małych opakowań. Zakaz ich sprzedaży miałby doprowadzić do zmniejszenia poziomu alkoholizmu. 

Ale zaraz, zaraz... Czy ministerialni eksperci nie zauważyli bardzo prawdopodobnych konsekwencji takiej zmiany? Czy ludzie nie mogąć kupić alkoholu w małym opakowaniu, nie zaczną kupować... alkoholu w większym opakowaniu? 

Co prawda ministerstwo planuje też podniesienie cen poprzez ceny minimalne za objętość alkoholu, a koszt półlitrowej butelki wódki ma poszybować w górę do poziomu 40 zł, ale czy to rzeczywiście powstrzyma tych, którzy będą chcieli pić? Czy nie byłoby sensowniejsze prowadzenie programów propagujących trzeźwość? 

I nie dość na tym. W związku z cenami minimalnymi zdrożeć mogłoby też bardzo mocno... piwo. Zwykły, ceniony przez Polaków porter bałtycki, musiałby kosztować przynajmniej 8 złotych. To w wielu wypadkach ogromny wzrost cen, zupełnie nieracjonalny. 

Zamiast niepoważnymi przepisami walczyć z alkoholizmem, dajmy ludziom perspektywy! Jeżeli będą mieć pracę (niskie opodatkowanie pracy) i będą żyć w normalnym kraju (bez skrajnych patologii rodem z Białorusi), jeżeli nie będą ich niszczyć urzędy - to i po butelkę wódki sięgną rzadziej...

ds, kad