Jan Bodakowski

Władze Warszawy pochodzące z Platformy Obywatelskiej zaszokowały uczestników VII Marszu Powstania Warszawskiego decyzją o zablokowaniu tej patriotycznej manifestacji. Pretekstem miało być odpalenie flary przez jednego uczestników (choć z okazji Powstania w całej Warszawie kibice od lat odpalają flary) i koszulka „Red is bad” z przekreślonym sierpem i młotem (uznana za promocje zakazanego ustroju – ratuszowi nie przeszkadzały nie przekreślone swastyki na transparencie emerytów z groteskowej opozycji).

 

Antypolski skandal będący dziełem PO zapewne uderzy w PiS. Marsz na polecenie ratusza zablokowała Policja. Choć decyzje wydała polityk PO, to Policja podległa PiS, a funkcjonariusze byli zgromadzeni w zaskakująco wielkiej liczbie. Komuś zależało by narodowcy pod wpływem szoku wdali się w walkę z policjantami, na szczęście ten antypolski plan spalił na panewce. Narodowcy zachowali zimną krew, okazali szacunek ofiarom Powstania, i przez kilkadziesiąt minut grzecznie czekali na trasie przemarszu, a po rozwiązaniu Marszu, chodnikami, w asyście Policji przeszli na Plac Zamkowy gdzie mieli zarejestrowane kolejne zgromadzenie.

 

Przed Marszem kilkanaście tysięcy warszawiaków zebrało się na rondzie Romana Dmowskiego w pobliżu Pałacu Kultury by w godzinę W o 17.00 tradycyjnie odpalić race ku czci Powstańców Warszawskich. Ta doroczna tradycja udowadnia, że zapisy ustawy o zgromadzeniach zakazujące używania pirotechniki ni jak mają się do rzeczywistości i powinny być zmienione. W racowisku wzięli udział kibice, harcerze, motocykliści, rodziny z dziećmi, seniorzy. Po zakończeniu racowiska duża część jego uczestników wyruszyła w Marszu Powstania Warszawskiego.

 

Siódmy Marsz Powstania Warszawskiego zorganizowało Stowarzyszenie Marsz Niepodległości. Przed Marszem przez cały dzień przed Pałacem Kultury swoje stoisko edukacyjne miało Stowarzyszenie Narodowy Pruszków. W Marszu szły rodziny z dziećmi, harcerze, narodowcy (z Ruchu Narodowego, Obozu Narodowo Radykalnego, Młodzieży Wszechpolskiej), sympatycy PiS, kibice, przedstawiciele organizacji patriotycznych z Łodzi i Gliwic. Na marszu byli księża, punki, skini, rekonstruktorzy, młodzi, seniorzy, całe wielopokoleniowe rodziny. Do zebranych przemówił między innymi Leszek Żebrowski i Robert Winnicki. W marszu szedł też wspierający PiS poseł WiS Sylwester Chruszcz.

Po rozwiązaniu Marszu, odczekaniu kilkudziesięciu minut, uczestnicy Marszu przeszli trasę do kolejnego zarejestrowanego zgromadzenia chodnikami, w asyście kilkuset funkcjonariuszy policji. Narodowcy nie dali się sprowokować ani policyjną blokadą na zlecenie PO ani dwoma antypolskimi demonstracjami emerytów z groteskowej opozycji – wielka w tym zasługa Straży Marszu Niepodległości. Marsz chodnikami świadczył o tym, że odebrano Polakom kamienice, odebrano ulice, jeszcze mogą przemykać chodnikami, jak powstańcy kanałami. Ale pomimo lewackiego „No pasarán - nie przejdą” polscy patrioci przeszli jak antykomuniści i mogli zakrzyknąć „Hemos pasado – przeszliśmy”.

 

Marsz Powstania Warszawskiego miała zatrzymać nie tylko blokada policyjna na zlecenie PO ale i dwie antypolskie manifestacje emerytów z groteskowej opozycji. Podczas pierwszej ekstremiści lewicowi znani z agresji wobec PiS prezentowali transparent z widoczni swastykami – kiedy pretekstem do rozwiązania marszu był przekreślony sierp i młot, to swastyki nie przekreślone politykom PO nie przeszkadzały. Na transparencie było obraźliwe porównanie archiwalne zdjęć nazistów z flagami z swastyką, z zdjęciem narodowców niosących flagę biało-czerwoną i flagę z krzyżem celtyckim (od lat lewica kłamie, że symbol ten miał być widoczny na mundurach Waffen SS – w rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca, a krzyż celtycki choć używany współcześnie przez nacjonalistów europejskich jest od wieków symbolem katolickim).

Uczestnicy Marszu Narodowców nie dali się sprowokować i prócz słusznych wyrazów werbalnego oburzenia nie podjęli akcji bezpośredniej wobec antypolskiej pikiety. Druga prowokacja emerytek z groteskowej opozycji miała miejsce na Placu Zamkowym. Kilka weteranek walki z Polską i Polakami, w towarzystwie młodszej osoby (trudno było po wyglądzie stwierdzić jakiej płci) próbowało sprowokować antypolskimi okrzykami młodych polskich patriotów. Lewicowe ekstremistki, pomordowanych przez nazistowskiego i sowieckiego okupanta polskich bohaterów walczących między innymi w Powstaniu Warszawskim nazywały „zerami” a uczestników Marszu „faszystami”. Choć nikt zastosował przemocy fizycznej wobec podłych istot bluźniących pomordowanym polskim bohaterom, to nie da się ukryć, że pod adresem uczestników antypolskiej prowokacji padły słowa obelżywe. Nie ma w tym nic dziwnego, pewnie gdyby osobnik o mentalności ekstremistów z opozycji pojawił się na Marszu Żywych i zaczął skandować antyżydowskie hasła też został by przez Żydów zbluzgany.

Kiedy na Placu Zamkowym uczestnicy Marszu Powstania Warszawskiego słuchali koncertu patriotycznego rapu, to kilkadziesiąt tysięcy osób na placu przed Grobem Nieznanego Żołnierza wzięło udział w patriotycznym koncercie. Kuriozum była ochrona koncertu. Plac był otoczmy niskimi barierkami, przez które można było przejść i wnieść pocisk międzykontynentalny, część wejść na plac nie była chroniona przez ochroniarzy, przy innych ochroniarze dokładnie przeszukiwali wchodzących i odbierali im butelki z wodą.