Wczorajszy marsz nacjonalistów z UPA i OUN pokazał, że władze w Kijowie muszą zmierzyć się z poważnym zagrożeniem. Istnieją przesłanki za tym, że za demonstracjami nacjonalistów ukraińskich stoi Moskwa. Wczoraj mogliśmy to zobaczyć w trakcie bójki nacjonalistów z ukraińską milicją. Było widać, że organizatorzy demonstracji są po prostu puszczeni w jednym celu: zdestabilizować kraj i zahamować demokratyzację Ukrainy.

Wśród demonstrantów były skrajnie prawicowe organizacje jak: Prawy Sektor i członkowie batalionu Azow. Domagali się uznania natychmiastowego Ukraińskiej Powstańczej Armii za bojowników o niepodległą Ukrainę.

Demonstranci krzyczeli: "Uznajcie OUN i UPA", "Śmierć naszym wrogom".

Prezydent Poroszenki, tak jak i Premier Ukrainy Jaceniuk muszą zrobić wszystko, by nacjonalistów z UPA i OUN, wychwalających zbrodniarzy jak najszybciej pozbawić możliwości szerzenia kłamstw i ideologii faszystowskiej. To powinien być jeden z priorytetowych założeń rządu w Kijowie. Inaczej nacjonaliści ukraińscy, ręcznie sterowani przez Moskwę mogą zniszczyć marzenia o demokratyzacji Ukrainy.

mark/TVN24/Reuters