„Wspólne manewry to demonstracja globalnego charakteru współpracy Chin, Rosji i Iranu. Chodzi więc o coś więcej niż regionalne konfrontacje z USA, to sygnał gotowości agresywnych mocarstw do konfrontacji globalnej. To oznacza powszechne zagrożenie dla pokoju, ryzyko wojny światowej” – uważa były Marszałek Sejmu Marek Jurek.

„Tydzień temu okręty wojenne Rosji, Chin i Iranu przeprowadziły manewry morskie na Morzu Arabskim. Tego bagatelizować nie można. Każde z tych państw ma wyraźnie określony kierunek ekspansji: Rosja – Europę Wschodnią z Ukrainą na czele, Chiny – wybrzeża Pacyfiku, począwszy od Tajwanu, Iran – Środkowy Wschód aż po konfrontację z Arabią Saudyjską. Na każdym z tych kierunków na przeszkodzie agresywnym państwom stoją Stany Zjednoczone. Nawet jeśli jest to tylko sygnał ostrzegawczy, jedynie demonstrujący możliwość wspólnego uderzenia – to i tak stanowi odstraszającą przestrogę wobec Amerykanów, że w wypadku wojny na Ukrainie Rosja dostanie mocne wsparcie polityczne od sprzymierzonych mocarstw” – napisał w tygodniku „Idziemy” Marek Jurek.

„Wojna taka rozlać się na Europę może bardzo łatwo. Amerykanie, zaabsorbowani ochroną Tajwanu oraz dalekowschodnich sojuszników (Japonii i Republiki Korei), chroniący bezpieczeństwo Izraela – mogą bardzo ograniczyć gotowość do reakcji na agresję w Europie. To zaś radykalnie zwiększa możliwości ekspansji rosyjskiej” – przestrzega prezes Prawicy Rzeczypospolitej.

„Wobec ryzyka agresji należy wykazywać determinację, ale i realizm. Nie mamy bezpośredniego wpływu na rozmowy między USA a Rosją. Powinniśmy je za to pilnie obserwować. W tej chwili widać, że Zachód do wojny się nie szykuje. Niemcy i Francja chcą – mimo napięć – utrzymać dobre stosunki z Rosją. Najbardziej konkretna deklaracja prezydenta Bidena zapowiada natomiast, że w wypadku wojny USA zwiększą zaangażowanie wojskowe w Polsce i w Rumunii. Dlaczego jednak nie w Estonii i na Łotwie, które są najbardziej zagrożone agresją rosyjską i w których obecność amerykańska tworzy – w wypadku konfliktu – bezpośredni problem dla samej Rosji?” – zauważył jeden z dawnych liderów PiS.

„Miejmy świadomość, że Polska nie ma żadnego interesu w wybuchu wojny w Europie Wschodniej. Nasza narodowa strategia, również w wymiarze solidarności atlantyckiej, zmierzać powinna do oddalania zagrożeń od granic Polski, nie do ich przybliżania” – skonkludował Marek Jurek.

 

ren/idziemy.pl