Zaskakuje, z jak wielką łatwością część polityków, dziennikarzy i celebrytów wciąż atakuje polskich żołnierzy strzegących granicy z Białorusią. Pretekstem do kolejnego ataku stał się incydent w miejscowości Wiejki w pobliżu Michałowa, gdzie wojskowi zatrzymali grupę dziennikarzy. Pretekst ten postanowił wykorzystać Andrzej Stankiewicz z Onetu.

Według relacji Press Club Polska, w ub. wtorek „grupa osób w mundurach Wojska Polskiego zaatakowała trzech fotoreporterów podczas wykonywania przez nich obowiązków dziennikarskich”. Trzech fotoreporterów podeszło z aparatami pod bramę obozu wojskowego. Utrzymują, że przedstawicieli się i zrobili zdjęcia. Kiedy wrócili do samochodu zostali jednak zatrzymani przez żołnierzy. Wojskowi mieli być agresywni i wulgarni.

Część mediów postanowiła wykorzystać sprawę do kolejnego ataku na polskich żołnierzy. Odniósł się do niej w nowym odcisku podcastu realizowanego dla Onetu Andrzej Stankiewicz.

- „Od ludzi ubranych w polskie w mundury, nie wiem czy polskich żołnierzy, bo nie chcieli się przedstawić, trzej fotoreporterzy usłyszeli takie miłe zdania”

- mówi o żołnierzach Wojska Polskiego dziennikarz.

- „Policja ratowała fotoreporterów przed jakimiś wojakami (...). Powtarzam, ludzie w mundurach, bo nie wiem czy jesteście żołnierzami, traktujecie tak dziennikarzy”

- dodaje.

MON: żołnierze nie stosowali przemocy

Do doniesień mediów na temat rzekomego ataku na fotoreporterów odniosło się już Ministerstwo Obrony Narodowej.

- „Wojskowi nie stosowali przemocy”

- zaznacza resort w swoim oświadczeniu.

Żołnierze nieco inaczej opisują przebieg wydarzeń. We wtorek po południu zauważyli trzy zamaskowane osoby fotografujące obozowisko i żołnierzy.

- „Osoby te chodziły wzdłuż obozowiska, miały na twarzy białe maski, założone kaptury na głowach, nie posiadały żadnych oznaczeń zewnętrznych świadczących o tym, że są dziennikarzami”

- wskazuje resort.

Żołnierze wezwali policję i zatrzymali te osoby do wyjaśnienia.

- „Osoby te okazały dokumenty potwierdzające tożsamość, jednak legitymacje prasowe okazały dopiero po pewnym czasie”

- podkreślono.

Według żołnierzy fotoreporterzy nie przedstawili się wcześniej i nie uprzedzili, że będą fotografować obiekt wojskowy.

- „Należy pamiętać, że żołnierze pełnią służbę w warunkach eskalacji napięcia (tego dnia trwał atak migrantów na granicę polsko-białoruską oraz mają świadomość coraz częstszego stosowania metod walki hybrydowej. Wszyscy musimy mieć świadomość działania w sytuacji nadzwyczajnej. Warto także zaznaczyć, że to żołnierze a nie fotoreporterzy wezwali na miejsce policję i inne służby”

- podkreślono w oświadczeniu.

Szef MON: żołnierzy należy nagrodzić

O zdarzenie był też pytany w sobotę na antenie RMF FM minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Krzysztof Ziemiec pytał szefa resortu obrony czy zamierza ukarać żołnierzy, którzy zatrzymali fotoreporterów.

- „Nie. Oni ode mnie dostali nagrodę w sensie takim, że pochwaliłem ich za zachowanie. Oni się zachowali tak, jak należy. Proszę sobie wyobrazić: mamy atak hybrydowy, Polska została zaatakowana, trzech ludzi zamaskowanych, zakapturzonych skrada się do obozu”

- powiedział minister.

- „Ale to jest obóz wojskowy. Tam są żołnierze, którzy odpoczywają po warcie, jaką pełnili na granicy. Obowiązkiem tych, którzy stoją na warcie jest zapewnienie bezpieczeństwa. Obowiązkiem ich jest wykazywanie stanowczości. Oni nie mogą być otwarci na to, że trzech jegomości, którzy są zamaskowani, skrada się do obozu. Oni mają stanowczo zareagować i stanowczo zareagowali”

- dodał.

kak/Twitter, „Stan po burzy”, rmf24.pl, tvp.info.pl, DoRzeczy.pl