- Szczególna opieka nad mediami narodowymi jest wskazana, zważywszy na skalę upadku Telewizji Polskiej i Polskiego Radia zawłaszczonych obecnie przez PO-PSL-SLD – mówi Joanna Lichocka, posłanka PiS.

 

Jakub Jałowiczor: Jakie będą nowe media narodowe?

Joanna Lichocka: Mam nadzieje, że będą mediami, które będą dbały o polską kulturę, o wysoki poziom rozrywki, o polską historię, tożsamość narodową, a oprócz tego będą reprezentowały bardzo wysoki poziom dziennikarstwa i zrównoważonej publicystyki, rzetelnie relacjonując naszą rzeczywistość.

Znamy konkrety, jeśli chodzi o tzw. dużą ustawę medialną. Wiemy na przykład, jak będzie wyglądać Rada Mediów Narodowych. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nadal będzie istnieć, ale nowa rada przejmie cześć jej kompetencji.

Tylko tych związanych bezpośrednio z działaniem mediów narodowych. Reszta kompetencji KRRiT będzie zachowana

W czym to nowe ciało jest lepsze od Krajowej Rady?

KRRiT ma bardzo szeroki zakres działania: cały rynek audiowizualny, koncesje, kwestie reklam, multipleksów, częstotliwości. To wielka przestrzeń. Mam wrażenie, że sprawa mediów publicznych byłą traktowana instrumentalnie przez zawłaszczoną przez koalicję PO-PSL-SLD Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Instrumentalnie były traktowane te media. Nie miały szans się rozwijać, bo stanowiły tylko polityczny, partyjny łup. Teraz stworzymy radę, która będzie zajmowała się wyłącznie dbaniem o media publiczne. Będzie pilnowała jakości programów, będzie też opiniowała budżet i decydowała o jego kształcie. Szczególna opieka nad mediami narodowymi jest wskazana, zważywszy na skalę upadku Telewizji Polskiej i Polskiego Radia zawłaszczonych obecnie przez PO-PSL-SLD.

Jakie mechanizmy zawarte w nowej ustawie będą zabezpieczały media narodowe przed upolitycznieniem?

Przypomnę, że Rada Mediów Narodowych będzie powoływana według tego samego mechanizmu, według którego powołuje się KRRiT. Będą to więc ludzie wybierani przez Sejm, Senat i prezydenta. I będą musieli naprawdę, a nie fikcyjnie być osobami kompetentnymi, znającymi się na mediach i cechującymi się wysokim poziomem rzetelności w tej dziedzinie. Powołana zostanie także rada programowa, będąca ciałem społecznym, a nie politycznym. Teraz w radach programowych mediów publicznych zasiadają politycy. Przewodniczącą Rady Programowej TVP jest pani Iwona Śledzińska-Katarasińska. W naszym projekcie rada programowa będzie grupowała ludzi z różnych środowisk twórczych i dziennikarskich, ale będzie też reprezentowała głos widzów. Poza tym dostanie silniejszy mandat. Będzie mogła np. sugerować dymisję dyrektora telewizji czy radia, jeśli uzna, że nie nadają się oni na swoje funkcje.

Nowa ustawa pozwala zerwać umowy z dotychczasowymi pracownikami telewizji i radia w ciągu 3 miesięcy. Potrzebna jest miotła i wymiana ludzi w publicznych mediach?

To nie jest zerwanie umów, to naturalna konsekwencja zmiany statusu spółek. One przestają być spółkami akcyjnymi. Tworzą się nowe instytucje, które będą miały nowy statut i nową strukturę organizacyjną. Zmiana umów o pracę w naturalny sposób wynika z tych zmian instytucjonalnych. To nie żadna miotła, ani weryfikacja. To po prostu podpisanie nowych umów o pracę. Każdy nowy szef redakcji będzie mógł podpisać umowy z dziennikarzami, którzy dotychczas pracują, albo z nowymi. Zmiana instytucji nie oznacza, że wszyscy będą wyrzuceni z pracy. Proszę nie powtarzać propagandy „Gazety Wyborczej”.

W ustawie mowa o tym, że media powinny respektować wartości chrześcijańskie i uniwersalne wartości humanistyczne. Dotychczas też istniał przepis mówiący o poszanowaniu wartości chrześcijańskich...

Nic nowego.

Pytanie, jak coś takiego rozliczyć, bo czy dotychczasowy przepis był respektowany – można by mieć wątpliwości.

Fronda na pewno ma powody ze swojego punktu widzenia, żeby mieć wątpliwości, czy te przepisy były respektowane. Z kolei wiele środowisk lewicowych czy postkomunistycznych może twierdzić, przecież istniały audycje religijne, więc przepis respektowany był. Oczywiście to jest trudne do kontroli i weryfikacji, nie ma tu narzędzi do pomiaru. Jednak doskonale wiemy, że kiedy Nergal publicznie darł Biblię i miał program w telewizji, to było to naruszenie tych przepisów. Jak wiemy, pod wpływem presji widzów program został zdjęty nawet przez te skandalicznie dotąd rządzące telewizją środowiska. Juliusz Braun nie zdecydował się przedłużyć kontraktu z Nergalem na kolejne audycje. Mam nadzieję, że praktyka pokaże, iż jeśli te wartości nie będą respektowane, to po prostu zareagują na to widzowie i rada programowa.

Wiceminister Krzysztof Czabański zapowiada, że procedowanie ustawy zacznie się w kwietniu. Kiedy nowe media będą gotowe?

Myślę, że to jest proces. Musimy przekształcać media w sposób bardzo zrównoważony, żeby Telewizja Polska była cały czas bardzo ważnym graczem na rynku medialnym. Mam nadzieję, że uda się to zrobić szybko. Myślę, że wiosna to dobry czas na dobrą zmianę.