W związku ze stanem epidemii w naszym kraju, polski rząd zapewnił w ramach akcji „Lot do domu” powrót naszych rodaków do kraju. Jak się okazuje niektórzy z nich najprawdopodobniej wyobrażali sobie, że jadą na wakacje do ciepłych krajów w pięciogwiazdkowym hotelu z opcją „all inclusive”.
No i jak przystało na nowobogackich przedstawicieli „światowych elit” mieli też swoje wymagania. A to herbaty ciepłej nie było, a to kanapki tylko itd. Itp.
Z uwagi na procedury bezpieczeństwa sanitarno-epidemiologicznego na pokładach samolotów LOTu w ramach akcji polskiego rządu „Lot do domu” nie wszystko jest dostępne. Wydaje się, że wielu pasażerów z klanu „lemingi” tudzież „pelikany” nie bardzo jest zorientowanych, na czym polegają procedury bezpieczeństwa w takich sytuacjach. Można to było oczywiście pamiętać z zajęć przysposobienia obronnego, ale w dobie technologii wystarczyłoby przecież wyszukać w google.
No cóż, tego lemingi też nie potrafią?
W każdym razie... herbatką i kawą i pewnie czymś jeszcze drogie „lemingi” lub „pelikany” będziecie mogli się rozkoszować we własnych czterech kątach. O większych imprezach na razie zapomnijcie przez okres stanu epidemii i jeszcze trochę po. Nie przestrzeganie tych zasad to nawet do 30 000 złotych kary. Warto zadbać o portfele.
Poniżej kilka przykładów.
Kanapki @LOTdoDomu - jedyny, zimny posiłek w czasie 11h lotu, bo przepisy. Żadnej herbaty czy kawy. Bilecik niecałe 2400 PLN. Dzień wcześniej w Bangkok Airways w 1h locie jakoś można było zrobić normalny, ciepły serwis z wieloma napojami do wyboru Cc: @Bujajaca_W_Oblo pic.twitter.com/zn1hKbLBzm
— Przemek Nieciejewski (@nieciejewski) March 22, 2020
Jak się okazuje, nawet do 2h... W pyte przygotowani, banda nieudaczników! https://t.co/0KgtX04th4
— Przemek Nieciejewski (@nieciejewski) March 22, 2020
Nikt też nie oczekiwał drinków z parasolką, ale to co nas spotkało na pokładzie, to przesada. 2 kanapki przez ponad 13 godzin, a wśród pasażerów były też dzieci. Brak jakichkolwiek ciepłych napojów i posiłków, o czym dowiedzieliśmy się dopiero na pokładzie. pic.twitter.com/Os1bEUXUt3
— Maciej Smoliński (@maciekmontuje) March 20, 2020
Część pasażerów #LotDoDomu grzmi w sieci, że nie dostali ciepłych posiłków, a bilety Londyn-WAW powinny kosztować ich nie 500, a 44 zł.
— Patryk Osowski (@Patryk_Osowski) March 23, 2020
Ja wracałem inaczej. Oferowano mi i jedzenie i picie, co uważam ogromny błąd. Tu wyjaśniam, dlaczego -> https://t.co/48dKzQO0A7
Wielu internautów takie roszczeniowe podejście wręcz oburzyło. Oto wupowiedzi kilku z nich:
- Ten samolot leci w jedną stronę pusty, leci pusty bo leci specjalnie po was
- Mówiłam żeby ich tam zostawić. Jedyne, co mogą dać od siebie to świeżutka porcja koronawirusa. Zero wdzięczności, jeszcze w bułce cebulak grzebie
Inny dodał:
- Były też buraki
Kanapki @LOTdoDomu - jedyny, zimny posiłek w czasie 11h lotu, bo przepisy. Żadnej herbaty czy kawy. Bilecik niecałe 2400 PLN. Dzień wcześniej w Bangkok Airways w 1h locie jakoś można było zrobić normalny, ciepły serwis z wieloma napojami do wyboru Cc: @Bujajaca_W_Oblo pic.twitter.com/zn1hKbLBzm
— Przemek Nieciejewski (@nieciejewski) March 22, 2020
mp/twitter