– W tym kraju na walkę o wizy najwięcej czasu poświęciłem ja. To także mnie zależało na tym, żeby dowiedzieć się prawdy: dlaczego Amerykanie latami używają takich niepoważnych argumentów, by nie dać nam bezwizowego wjazdu – powiedział Wałęsa w rozmowie z "Faktem".
Według niego, Hillary Clinton, sekretarz stanu miała mu powiedzieć: "Proszę pana, Polska to wielki naród. Ale my jesteśmy na szczycie możliwości przepustowych we wszystkich punktach granicznych. Gdybyśmy otworzyli granice dla Polski, to jesteśmy kompletnie zablokowani".
– To są prawdziwe powody, dla których nas wcześniej nie wpuszczali. A teraz, kiedy najbardziej aktywni Polacy wyjechali w świat, nie ma takiego wielkiego ciśnienia – powiedział.
Jak dodał, "doprowadzamy cywilizację do momentu, w którym nie da się iść dalej".
– Ludzie się rozwijają płynnie, powolutku, a potem są skoki – powojenny, "Solidarność" albo zamknięcie pewnej epoki, np. epoki podziału. Teraz mamy czasy intelektu, informacji, globalizacji – stwierdził
– Mnie uczono, że demokracja jest po stronie większości: kto ma większość, tam demokracja zwycięża. Tymczasem większość nie chodzi dziś na wybory. A jutro będą chodzić tylko ci, co kandydują. Coraz głupszych będziemy wybierać –dodał
Dopytywany czy jest jakaś szansa na odwrót mówił:
– Jest szansa: trzeba słuchać starego Wałęsy. A on mówi: "Naszemu pokoleniu przyszło żyć z wyzwaniami w dwóch dziedzinach. Po pierwsze, zakończyć niedobre podziały, spory o granice państwa itd. Bo zbudowaliśmy technologie, które nie mieszczą się w krajach. Trzeba dla nich większego zorganizowania. Po drugie, na jakich fundamentach tworzyć tę nową organizację? Coś padło, ale to drugie jeszcze nie powstało – jesteśmy pośrodku. I to się nazywa epoka słowa - podkreślił
bz/fakt