Potwierdziły się niestety przecieki, które już od jakiegoś czasu przedostawały się nieoficjalnymi kanałami do opinii publicznej i triumfatorem tegorocznego, niegdyś prestiżowego plebiscytu „France Football” na „Złotą piłkę” dla najlepszego w mijającym roku piłkarza na świecie został, po raz już siódmy w swojej karierze, genialny argentyński zawodnik Leo Messi. Robert Lewandowski, który zdaniem ogromnej ilości ekspertów był najlepszym graczem globu zarówno ubiegłego, jak i obecnego roku, nadal pozostaje bez nagrody.

W zeszłym roku z powodu pandemii francuskie pismo nie przyznawało Złotej Piłki, choć murowanym faworytem do jej zdobycia był właśnie Robert Lewandowski, który triumfował w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Wydawało się, że tym razem nagroda nie ominie  już kapitana polskiej reprezentacji, który przez cały rok prezentował wyborną dyspozycję i bił kolejne, spektakularne rekordy strzeleckie, pozostając niedoścignionym goleadorem w najsilniejszych ligach świata.

Okazało się jednak, że nagroda paryskiej redakcji trafiła do piłkarza paryskiego PSG Leo Messiego. A pytanie: „Za co?” jest chyba najczęściej pojawiającym się komentarzem w kontekście wczorajszej gali. Argentyńczyk nie ma bowiem za sobą najlepszego roku w karierze, delikatnie rzecz ujmując.

Robert Lewandowski, którego boiskowa postawa i spektakularne strzeleckie wyczyny regularnie bywały w przeszłości dość umiarkowanie doceniane w paryskiej redakcji, przed pięciu laty dowiedziawszy się o wynikach plebiscytu i własnej zaskakująco niskiej pozycji w stawce skomentował całą sprawę słowami: „Le cabaret”. Nie brakowało wczoraj spekulacji, że po tamtej reakcji z 2016 roku, Lewy może zapomnieć o tym, że kiedykolwiek wygra plebiscyt „France Football”.

Zdziwienia ogłoszonymi wczoraj wynikami, zwycięstwem Messiego i zaledwie drugą lokatą Lewandowskiego nie kryło wielu ekspertów, z byłymi znakomitymi piłkarzami na czele. Szczególnie mocno wybrzmiał komentarz francuskiego piłkarza, triumfatora plebiscytu sprzed 30 lat, Jeana Pierre Papina, który jeszcze przed ogłoszeniem wyników mówił, że zdecydowanym faworytem jest Lewandowski i konstatował: „Co takiego zrobił Messi w Paryżu? Wybór Messiego w tym roku zdewaluowałby Złotą Piłkę”.

Inny triumfator Złotej Piłki z roku 1990 a zarazem legenda niemieckiego futbolu Lothar Matthaeus po werdykcie rozkładał ręce i oświadczał: „Już nic nie rozumiem”. Natomiast prezes Bayernu Monachium, były znakomity bramkarz reprezentacji Niemiec Oliver Kahn ucinał krótko: „Lewandowski zasłużył na nagrodę”.

W Polsce wyniki plebiscytu spotkały się z ogromnym rozczarowaniem. Całą sytuację skomentował również obóz kapitana reprezentacji Polski. Jego rzeczniczka Monika Bodnarowicz, powiedziała portalowi sportowefakty.wp.pl: „Drugie miejsce wskazuje jak wielu dziennikarzy też widzi w Robercie Lewandowskim najlepszego piłkarza 2021 roku. Bardzo za te głosy dziękujemy i bardzo są one dla nas ważne. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że największe osiągnięcia piłkarskie nie do końca są najważniejszym kryterium przyznania głównej nagrody w plebiscycie "France Football".

Drugie miejsce dla Roberta Lewandowskiego to najwyższa lokata polskiego piłkarza w całej, kilkudziesięcioletniej historii plebiscytu „France Football”. Na najniższym stopniu podium stawali jeszcze: Kazimierz Deyna w 1974 roku oraz Zbigniew Boniek w 1982 roku. Obaj zawdzięczali swoje lokaty znakomitym występom i sukcesom na mundialu, czyli kluczowemu elementowi, którego Lewandowskiemu wciąż jeszcze w przebogatej karierze brakuje. Sam Robert Lewandowski do ubiegłego wieczoru najwyżej w stawce plebiscytu znalazł się w 2015 roku, gdy zajął czwarte miejsce.

Bez względu na wszystko wyniki wczorajszej gali i tak świadczą o tym, jak ogromnym uznaniem cieszy się w całym świecie futbolu kapitan naszej reprezentacji. Robert Lewandowski i tak pozostaje najlepszym obecnie piłkarzem globu, ze Złotą Piłką czy też bez niej. A jeśli kiedykolwiek zdecyduje się jeszcze na transfer do paryskiego PSG to zapewne i Złota Piłka się dla niego znajdzie.

 

ren/sportowefakty.pl