„Strzeżcie się wszelkiej chciwości”

Opowiadają65, że dawniej myśliwi w prosty i śmieszny sposób chwytali małpy. Oto do umocowanego naczynia wkładano owoc. Żeby ten owoc zabrać, małpa musiała najpierw włożyć łapę do wąskiej szyjki tego naczynia. Chwytała owoc, ale już nie mogła go wyciągnąć, bo szyjka dla łapy z owocem okazała się za wąska i małpa była uwiązana. Myśliwy nie musiał się już wiele męczyć: podchodził do małpy, łapał ją za kark i wsadzał do klatki. A wystarczyło tylko puścić owoc, by się uwolnić. Mówimy: nierozumne zwierzę. Niestety rozumny człowiek też daje się uwiązać. I to każdy człowiek, bardziej lub mniej, jest narażony na uwiązanie nieopanowanych oczu, uczucia, namiętności, żądzy władzy. Dlatego Pan Jezus tak mocno ostrzega w dzisiejszej Ewangelii przed chciwością.

„Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole”

Mieć swoją wartość, swoje gospodarstwo — oto naturalne pragnienie człowieka. Już małe dziecko chce mieć nietykalny kącik z zabawkami, chłopak — swój rower czy komputer, dziewczyna —modne ciuchy, dorośli — książeczki czekowe, swój warsztat, swoje gospodarstwo. Każdy coś bardzo ceni: jedni pieniądze, drudzy uczucie, inni — wykształcenie, władzę, a może wszystko po trochu. To są nasze spichlerze: materialne, intelektualne czy duchowe (np. poczucie zasługi). Same z siebie są darem Bożym, danym każdemu nierówno w myśl polecenia Stwórcy „Czyńcie sobie ziemię poddaną”. I powinno być tak, że im kto więcej tych darów otrzymał, tym bardziej winien być za nie wdzięczny Bogu i Go chwalić. Do tego przecież został powołany. Święty Ignacy Loyola tak określa cel człowieka: „Człowiek na to został stworzony, aby Pana Boga chwalił, cześć Mu oddawał i służył Mu, a przez to zbawił duszę swoją. Wszystko zaś na ziemi zostało stworzone dla człowieka, by mu służyło do osiągnięcia ostatecznego celu. Powinien więc o tyle używać stworzeń, o ile do tego celu służą, a o tyle się ich wystrzegać, o ile mu w osiągnięciu celu przeszkadzają. Dlatego to winniśmy wobec stworzeń zachować świętą obojętność”, czyli opanowanie. Stosować umiejętnie tę zasadę — znaczy posiadać prawdziwą mądrość. Jest to dar Ducha Świętego. Jest to umiejętność prawidłowego widzenia sensu życia, czyli życie zgodne z wiarą i przykazaniami Boskimi. Dar ten oznacza, że dobra wieczne przedkładamy nad dobra doczesne. Wtedy to Bóg jest umiłowany ponad wszystko, a wszystko inne prowadzi do dobra człowieka. Jako więc uczniowie Jezusa nie jesteśmy abnegatami, ale chcemy być mądrymi gospodarzami talentów i czasu, jaki Pan Bóg nam daje. Zachęca nas do tego także Sobór; „Każdy, kto jest posłuszny Chrystusowi, niech szuka najpierw królestwa Bożego i czerpie stamtąd mocniejszą i czystszą miłość, w celu wspierania wszystkich swoich braci oraz dokonywania dzieł sprawiedliwości inspirowanych miłością” (KDK 72). Taki jest ideał chrześcijanina.

„Jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie”

Życie niestety pokazuje, że człowiek przywiązuje się do darów Bożych, nadużywa ich, zapomina o ich Dawcy, zatraca swoje powołanie, staje się niewolnikiem rzeczy, uczuć, ambicji, władzy. Wpada w sidła diabelskie niczym niemądra małpa. Zaślepia go namiętność i staje się bałwochwalcą doczesności. To jest noc duszy. I im bardziej i dłużej jest uwiązany, tym większej trzeba łaski Bożej do zerwania z uwiązaniem. Ale Bóg lubi przemawiać w takiej nocy i człowiek Go słyszy. Zdarzają się takie przypadki. Mowa jest o młodym Polaku po studiach66:

Wyjechał z Polski do Niemiec w latach osiemdziesiątych. Przed wyjazdem poszedł do swego proboszcza po błogosławieństwo i przyrzekł wierność Bogu także na nowym miejscu. Po wyjeździe szybko dostał status przesiedleńca, mieszkanie, założył szczęśliwą rodzinę, pilnował niedzielnej Mszy świętej i dwa razy w roku spowiedzi indywidualnej.

Po ośmiu latach założył firmę budowlaną, ciężko pracował, dorobił się luksusu, wyjeżdżał z rodziną w okresie świąt. Niestety wciągnął się — niczym w małpi owoc — w ryzykowne transakcje giełdowe. Godzinami siedział przed telewizorem, zaniedbał rodzinę, w końcu poniósł ciężkie straty i był bliski załamania. Za radą duszpasterza pojechał do jednego sanktuarium maryjnego i tam Matce Bożej przedstawił szczerze swoje zniewolenie. Po powrocie zaczął codziennie odmawiać cząstkę różańca. Z giełdą jednak nie zerwał. Wkrótce pod wpływem wstrząsającej lektury pojechał do innego sanktuarium maryjnego. Tam wyspowiadał się i prosił Jezusa o uwolnienie z giełdowej obsesji. Po powrocie do domu zerwał całkowicie z giełdą, wyrzucił kasety porno, zaczął pościć w środy i piątki, odmawiał codziennie cały różaniec, lepiej już wykonywał obowiązki zawodowe, postanowił nie wyjeżdżać w okresie świąt. I tak stał się nowym człowiekiem. Dzięki łasce Bo-
żej zrozumiał, że pieniądze nie powinny być w życiu najważniejsze.

Patrząc na tę historię z dystansu widzimy, że ten młody wierzący Polak mógł tego wszystkiego uniknąć, gdyby szybko zerwał z pokusą chciwości. Niestety pokusa wciąga i zaślepia. Była to noc jego duszy. Dlatego Słowo Boże ostrzega nas dziś, mówiąc: „Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości”. „Marność nad marnościami, wszystko marność”.

Zakończenie

Rozpowszechnił się w Polsce styl życia określany słowem: cwaniactwo, spryt, szybkie dorabianie się pieniędzy. Ale czy takie pieniądze, zdobyte kosztem drugiego, dają szczęście? Czy w ogóle życie nastawione na konsumpcję daje zadowolenie? Przecież życie połowiczne nie daje szczęścia. Szczęście daje miłość Boga z całego serca i z całej duszy, a wszystko inne ma temu służyć. Wtedy nawet problemy materialne łatwiej znieść. A z perspektywy czasu potem zauważamy, że działały one oczyszczająco, uwolniły nas z egoizmu i nakierowały na służbę Bogu i bliźniemu. Śpieszyć się trzeba, bo życie ucieka, a nieraz nagle trzeba się z nim żegnać.

Źródło: Opoka.org