Ks. prof. Alfred Wierzbicki uważa, że możliwe byłoby stworzenie duszpasterstwa dla tak zwanych "osób LGBT". Jego zdaniem nie trzeba dziś już bronić żadnego "modelu" życia rodzinnego, a jedynie "wartości", które można realizować na "różne sposoby".


"To jest ten właściwy akcent – otworzyć Kościół także dla osób homoseksualnych. Nawet de facto nie trzeba go otwierać, bo nauczanie jest jasne i mamy osoby LGBT w Kościele. One są ochrzczone, ale ukryte w swoich wspólnotach" - powiedział ks. Wierzbicki w rozmowie z portalem Misyjne.pl

"Styl Soboru Watykańskiego II (u nas zapomnianego i nie wprowadzonego w większym stopniu) polega na tym, że szuka się tego, co łączy. To wskazuje na wielość dróg i doświadczeń. Zamiast potępiać homoseksualizm, to należałoby zaufać Panu Bogu i rozwijać duszpasterstwo. Przeciwnicy tego podejścia mówią, że mamy ideologię LGBT. I rzeczywiście są programy rewolucji społecznej czy prawnej, jednak zamiast okopywać się na swojej pozycji warto dyskutować i budować jakieś przyczółki porozumienia" - dodaje.
Według kapłana Kościół powinien przepraszać homoseksualistów. "To znamienne, że dzisiaj słowa przeprosin częściej słyszymy w środowiskach LGBT, a nie w środowisku Kościoła. A Kościół ma za co przepraszać" - uznał.

Ks. Wierzbicki uważa też, że związki partnerskie nie muszą być groźne i trzeba "rozwijać duszpasterstwo" dla osób w "nieregularnych sytuacjach. Dla niego nie należy bronić "określonych modelów życia", a jedynie "wartości", które mogą być realizowane "w różny sposób" i "nie zawsze w sposób najbardziej doskonały".

"Hierarchowie i księża bronią rzecz jasna tradycyjnego modelu rodziny. I słusznie. Ale z drugiej strony czy zalegalizowanie związków partnerskich zagroziłoby rodzinie? Chyba jeszcze nie przemyśleliśmy duszpasterskich perspektyw, jakie daje nam adhortacja Amoris laetitia. Dzisiaj rodzina i tak jest w wielkim kryzysie. Należy rozwijać duszpasterstwo osób znajdujących się w sytuacjach nieregularnych. Warto postawić sobie pytanie czy Kościół nie powinien zająć się również duszpasterstwem tych osób homoseksualnych, skoro pewnie prędzej czy później dojdzie do legalizacji takich związków. W naszym myśleniu przeważa normatywizm, że mamy prowadzić do chrześcijańskich ideałów. To oczywiście prawda, ale żyjemy w coraz bardziej złożonej sytuacji kulturowej i mentalnej, a wartości chrześcijańskie to przede wszystkim Dobra Nowina. Dlatego nie powinniśmy bronić określonych modelów życia tylko samych wartości, które mogą być na różny sposób realizowane i nie zawsze w sposób najbardziej doskonały" - powiedział dosłownie.

Co to oznacza w praktyce? Oczywiście akceptowanie grzechu. Oto miałoby się już nie zwracać uwagi na to, że homoseksualiści żyją w grzesznym związku, ale na to, że realizują takie wartości, jak wzajemna wierność. To model, jaki proponują od pewnego czasu liczni progresiści; zrobiło się o nim głośno podczas dwóch synodów o rodzinie głównie za sprawą arcybiskupa Wiednia kard. Christopha Schönborna. 

Właściwym efektem podobnych prób jest całkowite rozmycie katolickiej nauki moralnej. Chodzi o stworzenie Kościoła, w którym nie będzie już wiadomo, co jest dobrem, a co złem. Za wszystko ma odpowiadać subiektywne odczucie. 

bsw/misyjne.pl, fronda.pl