Eryk Łażewski, Fronda.pl: Nasza przedostatnia, czerwcowa rozmowa poświęcona była atakowi we Wrocławiu na księdza Ireneusza Bakalarczyka. Stwierdził ksiądz wtedy, że zlekceważenie sprawy tego napadu stanie się zachętą do kolejnych ataków. No i te ataki nastąpiły. Przypomnijmy: w zeszłą niedzielę cięto w twarz księdza Aleksandra Ziejewskiego. Dwa dni wcześniej zaś, w piątek, agresywny mężczyzna zrzucił z krzesła ks. Remigiusza Zacharka. Mężczyzna ten, wraz z trzema innymi osobami, chciał dokonać apostazji w parafii w miejscowości Turek. Wygląda więc na to, że sprawy rozwijają się w przewidzianym przez księdza kierunku.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, duszpasterz opozycji antykomunistycznej, historyk Kościoła: Niestety tak. Niestety, tak jest i boleję nad tym. Bo najgorszą rzeczą jest brak odpowiedniej reakcji na zło. Jeżeli na to zło się nie reaguje, albo się przemilcza, albo w inny sposób jest „zamiatane pod dywan”, to jest to zachęta dla innych, którzy widzą, że nie ma reakcji. Niemniej agresja jest agresją, i w tej chwili mamy całą skalę takich działań, które mają zastraszyć duchownych.

Dodajmy, że inaczej niż we Wrocławiu, atak na księdza Ziejewskiego miał podłoże homoseksualne i bluźniercze. Trzej atakujący żądali bowiem przedtem wydania szat liturgicznych, aby odprawić bluźniercze naśladowanie mszy świętej i udzielić sobie homoseksualnego „ślubu”. Czy można więc powiedzieć, że bluźniercze happeningi z Parad Równości (i nie tylko) skłaniają już wprost do przestępczych profanacji?

Uważam, że taka skala agresji słownej, jaka jest w Polsce w tej chwili ze strony środowiska LGBT pod adresem Kościoła (to są profanacje podczas tak zwanych „Marszy Równości”, wyzwiska, pogardzanie w ogóle katolikami, a szczególnie duchownymi), nie pozostaje bez skutku. Są ludzie, którzy mają zaburzoną psychikę i pod wpływem tej agresji słownej, przechodzą od słów do czynów. Myślę, że to jest autentyczne szczucie w tej chwili przeciwko Kościołowi. A co jest ciekawe, że ci, którzy próbują to tuszować, zaraz używają argumentów, że to są zwykli „kryminaliści” – ci, co atakują. A więc już widać, jaka będzie też obrona: my tylko w Marszach prowadzimy profanacje, ale atakują inni. No i to jest taka metoda Piłata, który w pewnym momencie umywa ręce i mówi: „Ja nie jestem winny krwi niewinnego”. I ci organizatorzy tych prowokacji właśnie w ten sposób będą się usprawiedliwiali, że to może jakiś człowiek zaburzony psychicznie, może kryminalista, może niezrównoważony w ogóle człowiek. I w ten sposób, jakby cudzymi rękoma, będą zastraszali. Bo moim zdaniem, w tym wszystkim chodzi o zastraszenie duchownych (ale też katolików świeckich), żeby się na tematy LGBT nie wypowiadali. I to jest – według mnie – główny cel tych ataków.

A czy można to porównać do znanych księdzu z młodości akcji propagandowych komunistów, za którymi też szły ataki na księży (już zresztą mordercze)?

To jest dokładnie ta sama metoda! Co starali się uzyskać funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa? Przede wszystkim, istniał specjalny Wydział IV (nazywano to: „do walki z reakcyjnym klerem”), [który uważał] że wszystkie chwyty są dozwolone. I często też robiono to nie własnymi rękami, lecz ludzi, którzy byli szczuci przeciwko duchownym; różnych osób, które były często niezrównoważone. Robiono to dokładnie w podobny sposób. A więc tutaj – niestety – pięćdziesiąt lat temu powstał ten Wydział IV (dokładnie w 1964 roku), i po pięćdziesięciu latach mamy powtórkę z historii. Polega ona na tym, że teraz oczywiście nie ma Służby Bezpieczeństwa, ale są środowiska, którym absolutnie zależy dokładnie na tym samym, czyli: atakować Kościół, walczyć z Kościołem. I używają [wspomniane środowiska] metod przeróżnych, które często przypominają te metody z lat sześćdziesiątych, czy siedemdziesiątych.

Czyli – zdaniem księdza - chodziło by tu o to, aby Kościół (ten hierarchiczny i nie tylko) zaczął się zachowywać tak, jak katolicy w krajach zachodnich, gdzie nie ma już ich sprzeciwu wobec LGBT?

Tak, tak. To jest znowu „zamknięcie Kościoła w kruchcie”. To taka przenośnia, która mówi o tym, że Kościół nie w ogóle nie powinien funkcjonować w przestrzeni publicznej: tak było za komunistów. Ale chodzi również o to, aby Kościół jako ludzie wierzący (bo Kościół rozumiem jako wspólnotę ludzi wierzących) nie zabierał głosu w pewnych sprawach. Czyli, to jest takie wykluczenie z życia społecznego. No i teraz każde zabranie głosu, to jest od razu kontrreakcja na nie. I równocześnie oskarża się Kościół o to, że jest nietolerancyjny, zacofany, niedzisiejszy. A co te środowiska LGBT rozumieją przez „tolerancję”? Rozumieją tylko to, że należy przyjąć ich racje. A jeżeli nie przyjmuje się ich racji, to znaczy, że jest się człowiekiem, którego można atakować. No taka była logika komunistów, że tylko oni mieli rację, a każdy, kto miał inne zdanie, był „wrogiem ludu”. No i teraz jest dokładnie tak samo.

Rozumiem, że jest to po prostu terror ?

Jest to oczywiście terror. On nie polega na szczęście, w tej chwili na tym, że się morduje ludzi, ale myślę, że przesuwanie kolejnych granic może do tego doprowadzić. Może doprowadzić do już zabójstw, czy jakichś zbrodni czy okaleczenia kogoś, czy jakichś innych rzeczy, bo ta granica bardzo szybko się przesuwa. Proszę zauważyć, że w ostatnim czasie bardzo gwałtownie narasta skala tych rzeczy. To nie są takie procesy, które się tam latami rozwijają.

Uważam, że w tym wszystkim jest też sprawa kampanii wyborczej. Przecież te środowiska o których mówimy, od razu próbują przedstawić to na zasadzie, że my właśnie mamy prawo brać udział w wyborach. Oczywiście mają prawo brać udział w wyborach, ale chcą od razu stworzyć swoje formacje, które będą wpływały na zmianę prawa, na wiele innych rzeczy. No i myślę, że w tej chwili jest to element kampanii wyborczej, czyli zohydzić Kościół, a jednocześnie zdobyć sobie zwolenników tak, żeby przez wejście do parlamentu, można było zmieniać prawo, wprowadzać nowe zasady.

Rozumiem, że sojusznikami w tym, mogą być pewnego typu katolicy: ci po prostu, którzy swoją wiarę zostawiają za progami urzędów, jak kiedyś mówił ktoś z PO.

Tak. Oczywiście tak. W tej chwili, na pewno Platforma Obywatelska dawno już zatraciła swój charakter chrześcijański. Ja się dziwię, że w ogóle mówi o sobie, że jest chadecją, i w Unii Europejskiej należy do klubu chrześcijańsko-ludowego. No bo z tym chrześcijaństwem to już niewiele mają wspólnego. Jest to formacja lewicowo-liberalna, która uważa środowiska LGBT za swoich naturalnych sojuszników, i będą się wzajemnie wspierać [LGBT i PO]. Tylko jest pytanie zasadnicze: co powinien robić Kościół? Tu już w rozumieniu hierarchii kościelnej. Musi reagować! Musi na każde zło reagować. Bo brak reakcji może właśnie tylko pogorszyć sytuację. To znaczy reagować w taki sposób, tak jak to zrobił słusznie arcybiskup Gądecki, który wystosował list do tego księdza w Szczecinie. Jednoznacznie zajął stanowisko. I dobrze! Ale muszę zwrócić uwagę, że momentalnie – jak „dyżurny autorytet moralny” – od razu atakuje przewodniczącego Episkopatu ksiądz Wojciech Lemański. To też jest– moim zdaniem – sytuacja nienormalna w Kościele. Coś z tym trzeba zrobić. Nie może być tak, że najwyższe władze kościelne słusznie – według mnie – solidaryzują się z pokrzywdzonym, a jest taki „dyżurny”, który od razu atakuje i mówi, że „to nie tak”. Najpierw trzeba zrobić porządek we własnych szeregach. Ja nie mogę pojąć, jaka jest intencja księdza Wojciecha Lemańskiego, i jak on w góle może łączyć to, co robi, mówi i wypisuje ze swoją posługą duszpasterską. Ale od tego są władze kościelna, które też powinny na to reagować, na tego typu zachowania.

Rozumiem, że władzą kościelną obecnie, jest dla księdza Lemańskiego arcybiskup Ryś ?

Ja w tej chwili nie wiem [tego] na dobrą sprawę, bo stworzono kolejne kuriozum, które nie jest – moim zdaniem – normalną rzeczą: jest suspendowany w jednej diecezji, a jest przyjmowany do drugiej, gdzie teoretycznie może pełnić posługę. Próbowano jakichś łamańców dokonać, ale to odniosło negatywny skutek. To są dla mnie bardzo dziwne rzeczy, dlaczego Episkopat na to się godzi. Jak widać, tego typu łamańce nie przynoszą pozytywnych efektów. Ja oczywiście jestem za tym, żeby księża mieli prawo wypowiadać się w pewnych sprawach, ale nie mogą być tak skrajnie tendencyjni jak Lemański, który tylko czeka na to, aby „kopnąć” w kolejnego księdza biskupa. No, to jest pytanie: czy on jest kapłanem? Jak to łączy w ogóle z funkcją sprawowania posługi duszpasterskiej? I jak rzeczywiście ta jego posługa wygląda? Bo to też jest owiane tajemnicą. Tak naprawdę nie wiadomo, co on robi w tej diecezji łódzkiej (nie jest na normalnych zasadach). Ale to jest pytanie do jednej i drugiej diecezji, bo on formalnie przecież, należy do archidiecezji warszawsko – praskiej.

Mówił ksiądz o reakcji Episkopatu, ale jeżeli Episkopat jest podzielony…

Słusznie moim zdaniem Pan tu zwrócił uwagę i powiedział Pan to, co ja nie specjalnie chciałem od razu powiedzieć, że Episkopat jest podzielony w tej sprawie. Podobnie [wygląda] sprawa księdza Kazimierza Sowy, który jest fikcyjnym duszpasterzem w parafii Krakowie, w której go w ogólne nie ma, a jest w Warszawie u innego kardynała: Nycza. No to po co Episkopat na to się godzi. To pokazuje też, jak łatwo jest uderzyć, kiedy nie ma jedności.

Właśnie! Episkopat jest podzielony, a więc nie może jednoznacznie (jako całość) reagować na to, co się dzieje choćby z tym LGBT.

Ale moim zdaniem – według Prawa Kanonicznego – w tej chwili najważniejszym głosem w Kościele w Polsce jest głos Przewodniczącego Episkopatu. Bo Prymas to jest u nas funkcja honorowa, Można tam mieć różne swoje uwagi [na temat tego], czy arcybiskup Gądecki dobrze spełnia tą funkcję, czy nie. Natomiast, jeżeli zabiera głos, to zabiera głos w imieniu całego Kościoła. No i też trzeba jasno powiedzieć, że no to co? On zabiera głos, a taki ksiądz Lemański od razu kontruje? No, to przecież jest pomylenie pojęć. Dochodzi do… No już nie chcę powiedzieć! To tak jak w dawnej Rzeczypospolitej: „Szlachcic na zagrodzie, równy wojewodzie”, czyli każdy se robi, co chce. Tak być nie może. Tu myślę, że Episkopat powinien sobie to wszystko jasno ocenić.

No oczywiście! A jeszcze wracając do tych ataków, abyśmy mogli go podsumować. Wygląda na to, że są dwa motywy ataków na duchownych katolickich: zarzuty pedofilskie i brak realizacji postulatów ruchu LGBT, do których przecież należy legalny „ślub homoseksualny”. „Ślub”, któremu sprzeciwia się . I rozumiem, że jeżeli Kościół nie będzie się z jednej strony kajał za sprawy pedofilski ( i to tak, aby się skompromitować), a drugiej strony, nie będzie popierał postulatów ruchu LGBT, to te ataki będą się powtarzały, prowadząc – kto wie – może nawet do mordów.

No tak! Jeżeli chodzi o pedofilię, to jest osobny problem. Uważam, że tu Kościół popełnił błędy, bo można to było dawno rozwiązać, a nie chciano. To jest taki klasyczny grzech zaniechania. Natomiast w przypadku LGBT, to ja nie wierzę, żeby doszło do jakiejś ugody. Te środowiska będą zawsze i w każdej chwili atakowały Kościół. Bo dla nich jest niewygodne nauczanie Kościoła jako takie, Ewangelia, w której są konkretne cytaty dotyczące homoseksualistów, i [tego] czym jest małżeństwo. Kościół musiałby odrzucić Ewangelię, gdyby chciał jakiejś ugody z LGBT. Ale myślę, że oni i tak zawsze będą atakować. No trudno! Ja znowu nie jestem optymistą. Sądzę, że raczej powinniśmy przygotować się na kolejne akty jakiejś agresji. Natomiast, uważam, że takie rzeczy powinno się zgłaszać na policję, do prokuratury. I dość tych ustępstw! W końcu agresja jest zawsze agresją. Niezależnie od tego, kogo ona dotyczy. I jest karana przez władze świeckie. Trzeba to prawo świeckie wykorzystać do zahamowania owej agresji.

Powiedziałbym tu, że taki Kościół katolicki, jak w Irlandii, Kanadzie, różnych innych miejscach, nawet we Francji, to jest Kościół, o jaki właśnie chodzi zwolennikom LGBT. Podoba im się też niejednoznaczność (niekiedy) papieża Franciszka.

Trudno mi wypowiadać się o papieżu Franciszku. Ala ja akurat jestem we Francji na urlopie i mogę powiedzieć, że Kościół przez dwieście lat od Rewolucji Francuskiej (bo to się zaczęło od Rewolucji Francuskiej) został kompletnie wypchnięty z życia społecznego. Paradoks polega na tym (co mogłem zauważyć na ulicach), że jestem na południu Francji, jest tutaj dużo muzułmanów i na parkingach, w parkach, widać wieczorami, jak oni się modlą, rozciągają dywaniki. Na to nie ma reakcji, nie boją się wyznawać swojej wiary, Ja zresztą z szacunkiem to przyjmuję, że oni tak swoją wiarę manifestują. Ale gdyby wyszła procesja różańcowa, to ona by natychmiast została rozgoniona. To jest właśnie cały czas, że władza tutejsza, francuska, uważa za normalne, że muzułmanie mają prawa i mogą się modlić na ulicach (co zresztą widać już praktycznie na każdym kroku), a katolicy takich praw nie mają. Przecież nie tak dawno był spór o pomnik papieża Jana Pawła II w jednym z miast francuskich, gdzie uważano, że sam pomnik narusza świeckość państwa (śmiech), a tutaj muzułmanin modlący się, nie narusza. To właśnie pokazuje, do jakich absurdów można dojść w duchu tak zwanej „poprawności politycznej”. Dlatego Kościół w Polsce, widząc takie rzeczy na Zachodzie, powinien też jasno, zdecydowanie reagować.

No tak! Bo rozumiem, że to byłoby marzenie tych z LGBT: „Kościół w kruchcie”?

Tak! Udziela ślubów [homoseksualnych], tak jak niektóre „kościoły” protestanckie już to robią: święcą obrączki, w formie sakramentu są zawierane związki jednopłciowe, biskupi niektórych „kościołów” protestanckich to są praktykujący homoseksualiści, którzy mają swoich partnerów. Tam więc to doszło. Tak! Kościół w Polsce na szczęście jeszcze do tego krytycznego momentu nie doszedł. Dlatego, nie ma co się dziwić.

Mogę to tak podsumować: były takie rekolekcje głoszone przez kardynała Karola Wojtyłę w roku 1976. Były to rekolekcje, które on jako metropolita krakowski na zaproszenie Pawla VI głosił w Watykanie. I tytuł był taki: „Znak, któremu sprzeciwiać się będą”. Bo cała myśl przewodnia była taka, że chrześcijaństwo, Ewangelia zawsze będzie w pewnej kontrze wobec świata rozumianego jako laickość. I dzisiaj możemy to powiedzieć, że Kościół jest takim „Znakiem Sprzeciwu”, że cały czas będą środowiska, które będą atakować Kościół. Dopóki to robią słownie, to jeszcze można powiedzieć: „pół biedy”. Ale niestety, od słów bardzo łatwo dochodzi do aktów agresji fizycznej.

Czego jesteśmy teraz świadkami w Polsce. Dziękuję bardzo księdzu za rozmowę!