"Gazeta Wyborcza" obwieściła z satysfakcją, że ks. Rafał Sawicz, bohater wczorajszego artykułu "Koperta Kaczyńskiego", odnalazł się. Jak się okazało, były duchowny jest urzędnikiem w Gdańsku.

Sawicz zajmuje się obecnie rozliczeniem opłat za użytkowanie wieczyste gruntów.

"Przygotowując tekst o zeznaniach Geralda Birgfellnera, szukaliśmy ks. Sawicza. To on w lutym 2018 r. zasiadał w radzie Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego i jego podpis widnieje pod dokumentami umożliwiającymi rozpoczęcie budowy wieżowca przez spółkę Srebrna"-czytamy na łamach "Wyborczej". Jak ustalili dziennikarze gazety, Sawicz nie wykonał w czerwcu 2016 r. dekretu abp. Sławoja Leszka Głódzia o przeniesieniu go z parafii w Przymorzy do  parafii św. Urszuli Ledóchowskiej w Gdańsku-Chełmie. Duchowny, mimo dekretu metropolity, opuścił parafię na Przymorzu, nie stawił się jednak na kolejną placówkę, a od lipca 2016 r. jego dalsze losy były nieznane gdańskiej kurii, co potwierdził dziennikowi ks. Rafał Starkowicz, rzecznik archidiecezji gdańskiej.

"W sobotę rano portal Gdańsk Strefa Prestiżu napisał, że ks. Rafał Sawicz pracuje w Urzędzie Miasta Gdańska w Referacie Analiz Opłat i Rozliczeń Wydział Skarbu"- poidała "GW".

Olimpia Schneider z biura prasowego Urzędu Miasta Gdańska poinformowała, że były ksiądz pracuje tam od 2016 r., zatrudniony na zastępstwo, jednak w tym momencie przebywa na wcześniej zaplanowanym urlopie wypoczynkowym. 

Dziennik nieoficjalnie ustalił, że urzędnik Sawicz jest faktycznie zaginionym duchownym z Gdańska. 

yenn/Wyborcza.pl, Fronda.pl