Głos w sprawie zabrał także sam ks. Błaszkiewicz. „Ponieważ pojawiła się wczoraj oficjalna informacja o dymisji, jakiej udzieliło mi Towarzystwo Jezusowe oraz by zapobiec ewentualnym medialnym przekłamaniom, chcę potwierdzić, że rzeczywiście 19 listopada tego roku została mi dostarczona informacja o wydaleniu z zakonu, którą przyjąłem do wiadomości” - napisał na swoim oficjalnym profilu na Facebooku.
Ks. Błaszkiewicz złożył także deklarację rozwiązania konfliktu, do jakiego doszło „w porozumieniu ze stosownymi władzami w Watykanie”.
„Zapewniłem swojego byłego przełożonego, podobnie jak i wielu współbraci, z którymi wciąż utrzymuję przyjacielskie kontakty oraz rzesze osób, z którymi miałem i wciąż mam radość spotykać się osobiście czy też podczas publicznych wystąpień, że:
*wewnętrzny konflikt, który doprowadził do obecnej sytuacji zamierzam rozwiązać i uregulować w zgodzie z obecną dyscypliną i prawem Kościoła, w pełnym porozumieniu ze stosownymi władzami w Watykanie;
*nie zamierzam nigdy i pod żadnym pozorem roztrząsać tej sytuacji na forum publicznym czy w mediach, uważam bowiem za świętym Pawłem, że spory wspólnoty mogą i powinny być rozwiązywane wewnątrz niej, pośród tych, którzy wierzą (por. 1 Kor 6,4);
*moje osobiste doświadczenie wiary, choć pod pewnymi względami poddane próbie, oczyściło się w ciągu ostatniego roku i umocniło, chcę więc się nim nadal dzielić z innymi, choć zapewne przyjdzie mi czynić to w nowy sposób i w zupełnie nowych okolicznościach;
*chcę też uczynić wszystko, co tylko będzie możliwe, by służyć Kościołowi całą moją wiedzą i umiejętnościami w powrocie do "pierwotnej miłości", wolności i jedności, nawet jeśli miałoby to oznaczać w przyszłości podjęcie kolejnych trudów trwania przy prawdzie” - deklaruje ks. Błaszkiewicz.
Były zakonnik (wciąż kapłan!) podziękował także tym, którzy go w ostatnim czasie wspierali. „Dziękuję wszystkim, którzy w ostatnim roku wspierali mnie na tej trudnej drodze, nie osądzali pochopnie, ale pytali i słuchali, rozumieli też konieczność milczenia. Mam nadzieję, że wiele z tych udzielonych przeze mnie w ciszy odpowiedzi uda mi się przy stosownych okazjach głośno teraz powtórzyć” - napisał DJ Fabbs (taki pseudonim artystyczny przybrał duchowny).
Ks. Błaszkiewicz zapewnił, że o kontynuacji swojej pracy twórczej, doradczej, szkoleniowej itd., która może w pełni się rozwinąć będzie regularnie informować za pośrednictwem oficjalnego profilu na Facebooku.
MBW