- W wyścigu po władzę od lat obowiązuje w III RP niepisana reguła, że jeśli którejś z głównych partii zaczynają sprzyjać okoliczności, wówczas natychmiast musi wygenerować sobie serię problemów. Być może po to, żeby trzymać się zasad fair play, ponieważ przeciwnik robi dokładnie tak samo – pisze w swoim felietonie Andrzej Krajewski na portalu dziennik.pl.

Jak podkreśla już na wstępie całą prawdę o Balcerowiczu udało się odsłonić dzięki jego występowi, chociaż nie tylko, podczas Campusu Polska Przyszłości, organizowanego przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, a sponsorowanego ze środków niemieckich. O znaczeniu Balcerowicza jako autorytetu dla polskiej młodzieży liberalnej – jak pisze Krajewski – zdecydowała „tak naprawdę przeszłość, bo pamięć o Leszku Balcerowiczu i jego reformach może zaważyć w Polsce na losach całego obozu liberalnego”. I co więcej, ta pamięć może się okazać znacznie ważniejsza od prawdy.

Krajewski zwraca uwagę, że po tak dużej ilości referatów i wystąpień zarówno uczestnicy jak i czytelnicy i obserwatorzy, którzy śledzili ten campus jedynie przez media, będą w stanie zapamiętać po jakimś czasie jedynie „proste zbitki skojarzeniowe”, do których zalicza płynący z tych wystąpień przekaz o likwidacji 950 szpitali oraz prześladowaniu katolików, aby ci już nigdy nie wrócili do rządów, kiedy już Platforma przejmie władzę. Co ciekawe według GUS prawie 33 mln Polaków zostało ochrzczonych.

Co istotne, nie ważne jest, że być może intencje tych, którzy takie tezy formułowali, były zupełnie inne. Złe i nieodwracalne wrażenie pozostanie.

- Od prawdy ważniejsze są pamięć oraz skojarzenia wyborców. Zwłaszcza w momencie, gdy nadciąga kolejna fala epidemii i może znów zacząć brakować szpitalnych łóżek – pisze Krajewski.

Jako szczególnie negatywne podaje też wystąpienie Leszka Balcerowicza, które było zapowiadane i anonsowane „przez jedną z przybudówek Platformy (bo tym de facto jest młodzieżówka Nowoczesnej) jako »Spotkanie z Panem Bogiem«.

Jak pamiętamy, co też podkreśla autor, Balcerowicz był podczas swego wystąpienia „arogancki, impregnowany na wszelkie wątpliwości, doktrynerski, czyli taki jak zawsze”. Dziś jednak i czasy są inne i młodzież jest inna i sposób przekazu informacji jest inny. - To, co niegdyś zachwycało, dziś coraz więcej osób irytuje lub żenuje. W sumie drobiazg, lecz bardzo wiele przełomów następowało pod ciężarem sumy tysięcy drobiazgów – pisze.

Przełom lat 90 jest dzisiaj już coraz bardziej znany i nie rysuje się on pozytywnie dla Balcerowicza, czego coraz więcej ludzi młodych jest świadomych.

Cały felieton można przeczytać – TUTAJ

 

mp/dziennik.pl