W ub. miesiącu internauci kpili z wystąpienia wiceszefowej PO Izabeli Leszczyny, która stwierdziła, że ceny w Polsce przestaną rosnąć, jeśli będą „wolne sądy”. Okazuje się, że kpiny posłanki nie zraziły. Dziś swoją tezę Leszczyna powtórzyła z sejmowej mównicy.

Sejm zajął się dziś Tarczą Antyinflacyjną 2.0, czyli projektem rządu zakładającym m.in. zniesienie podatku na żywność i gaz. Głos zabrała wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej Izabela Leszczyna, która na początku stwierdziła, że pomysł rządu Mateusza Morawieckiego to tak naprawdę… pomysł Platformy.

- „Ten projekt jest dowodem na to, że PiS zaczyna słuchać Koalicji Obywatelskiej i przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. I to dobrze. Niestety to też dowód na to, że słuchają wybiórczo. Biorą tylko to, co im pasuje”

- mówiła.

Jej zdaniem w ten sposób leczone są skutki, ale nie przyczyny inflacji.

- „Żeby skutecznie i trwale zwalczyć inflację, potrzebne są Polsce funduszu Unii Europejskiej i inwestycje prywatne. Tylko wtedy jesteśmy w stanie zapewnić gospodarkę niskoemisyjną, innowacyjną, a więc konkurencyjną. Powtórzę wam coś, czego nie rozumiecie. Konieczne są wolne sądy i praworządność i przestrzeganie praw człowieka i obywatela, a nie podsłuchiwanie opozycji!”

- grzmiała parlamentarzystka.

To powtórka jej wystąpienia z grudnia, kiedy przekonywała:

- „Apelujemy do rządu PiSu: jeśli naprawdę na serio chcecie pomóc ludziom, jeśli chcecie, żeby ceny przestały rosnąć jak zwariowane, to trzeba spełnić jeden warunek: Polska musi mieć wolne sądy, wolne media i państwo musi przestrzegać wolności obywatelskich i praw człowieka. I na koniec przypominam politykom PiS-u, że kobieta jest człowiekiem”.

kak/niezależna.pl